Grzegorz Kukurowski, pochodzący z Gorzowa Wlkp., i jego wspinaczkowy partner Łukasz Chrzanowski zginęli podczas wyprawy na Shivling w Himalajach.
Himalaiści Grzegorz Kukurowski i Łukasz Chrzanowski 10 października utknęli w ścianie Shivlingu w partiach podszczytowych drogi czeskiej na wysokości 6300 m. W nocy Grzegorz Kukurowski stracił przytomność i, mimo podania odpowiednich leków, już jej nie odzyskał. Następnego dnia zmarł.
Łukasz Chrzanowski zdecydował się wycofać ze ściany zjazdami. W tym czasie pozostali członkowie wyprawy: Paweł Karczmarczyk, Maciej Ciesielski, Janusz Gołąb, Piotr Sułowski, Kacper Tekieli i Andrzej Życzkowski bezzwłocznie opuścili bazę górną, gdzie przygotowywali się do wspinaczki innymi drogami na sąsiednich ścianach, i dotarli do bazy głównej, aby zorganizować akcję ratunkową.
Łukasz Chrzanowski w trakcie zejścia odpadł od ściany i po 200-300 m zsuwania się w lodowo-śnieżnym terenie wpadł do szczeliny.
Po dotarciu zespołu ratunkowego do miejsca upadku himalaista wykazywał jeszcze oznaki życia, jednak wskutek poważnych obrażeń poniesionych w trakcie upadku, mimo podjętych działań reanimacyjnych, Łukasz Chrzanowski zmarł.
Grzegorz „Greg” Kukurkowski miał 40 lat. Był aktywnym alpinistą od 18 lat. Zawodowo był trenerem biznesu. Dokonał wielu wspinaczek w Alpach (rejony Mer de Glace, Valle Blanche, Argetiere), Dolomitach (rejon Tre Cime) i Tatrach Polskich i Słowackich latem i zimą.
Uczestniczył w Polish Layla Peak Expedition 2007 w Karakorum w Pakistanie, GBS Bank Nepal Expedition 2008 zakończonym pierwszym polskim wejściem na Nirekhę (6159 m) w Himalajach, GBS Bank Himalaya Expedition, której celem była Pumori (7161 m).
W styczniu 2009 roku został wyróżniony nagrodą specjalną przez Prezydenta Miasta Gorzowa za wybitne osiągnięcia we wspinaczce wysokogórskiej i promocję Gorzowa za granicą.
Był autorem drugiego polskiego zimowego przejścia drogi Vivagel na północnej 1000-metrowej ścianie Grande Rocheuse w Alpach Francuskich (luty 2011).
Grzegorz Kukurowski pełnił funkcję wiceprezesa Speleoklubu Gawra w Gorzowie Wlkp.
- Znałem Grzegorza z Klubu „Gawra”. Widzieliśmy się nawet przed jego wyjazdem. To był doświadczony i rozważny człowiek. To, co go spotkało, czyli - jak przypuszczam - choroba wysokościowa i obrzęk mózgu, to może przytrafić się każdemu. To jest niewytłumaczalne, dlaczego raz można wejść na wysokość 8000 metrów , a innym razem nie da się wytrzymać na 5000 metrów - tłumaczy Jan Palejczyk, himalaista i podróżnik z Gorzowa Wlkp.
Himalaista zauważa, że wielką trudnością podczas wspinaczki są m.in. warunki atmosferyczne panujące na szczycie.
- Na takiej wysokości, czyli na ponad 6000 tysiącach metrów warunki są bardzo trudne. Wysokość odbiera tlen, a rozrzedzone powietrze powoduje, że oddycha się z wielkim trudem. Oddech musi być wymuszony. Jest taka zasada, że robi się krok i oddech, krok i oddech. To jest takie łapanie powietrza - tłumaczy Jan Palejczyk.
- Temperatura, która tam panuje, powoduje szybkie wychłodzenie organizmu. Minus 20 stopni Celsjusza, która nie jest straszna przy wielkiej wilgotności powietrza, przez wiatr potrafi tę temperaturę obniżyć o 20, 30 stopni. Bardzo łatwo się wtedy odmrozić. Najgorsze jest gwałtowne załamanie pogody, bo tego nigdy do końca nie można przewidzieć - dodaje himalaista.