Strażacy są dzisiaj spokojniejsi, pożar na terenie składowiska odpadów w Brożku nie rozprzestrzenia się, ściana ognia jest coraz dalej od lasu, co było głównym celem akcji gaśniczej.
Kłęby gęstego dymu były już widoczne z odległej o kilka kilometrów autostrady. Kilometry węży doprowadzających wodę na miejsce pożaru biegły wśród leśnej drogi prowadzącej na miejsce pożaru w składowisku odpadów. W Brożku mieszkańcy nie skarżyli na nieprzyjemny zapach, ale wielu odczuwało zmęczenie i senność, jednak nie mogli jednoznacznie stwierdzić, że był to wynik palącego się składu odpadów.
O godz. 19.30, 15 lutego, 24 godziny od wybuchu pożaru na wysypisku w Brożku, strażacy zlokalizowali pożar i ogień nie rozprzestrzenia się. – Powierzchnia pożaru, gdzie jest zarzewie ognia ma powierzchnię 1 ha, wczoraj miała 1,5 ha. Sukcesywnie teren pożaru jest zmniejszany. Strażacy ciągle podają wodę. We względu na to, że skład ma pewną wysokość, to faza dogaszania, jak przewidujemy, może potrwać jeszcze kilka dni. Obecnie pracuje na miejscu działań bezpośrednio 12 jednostek. O godz. 20.00 planujemy pełną podmianę obsad osobowych, sprzęt zostaje, ale nowi strażacy podejmą służbę, aby zapewnić ciągłość podawania wody, jako środka gaśniczego, są to działania długotrwałe. Najważniejsze, że sukcesywnie zmniejsza się powierzchnia pożaru i jest już na tyle opanowany, że nie rozprzestrzenia się dalej. Na chwilę obecną wyeliminowaliśmy ryzyko rozprzestrzenienia się pożaru na obszary leśne. Udało nam się uchronić halę znajdującą się na terenie zakładu i budynki administracyjno-biurowe. Pożarem objęte jest tylko składowisko odpadów – powiedział bryg. Grzegorz Lisik, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Żarach.
Niestety nie udało się uratować koparki i ciężarówek. To jeden z największych pożarów w regionie i najtrudniejszych akcji, w której uczestniczyły zastępy strażaków z powiatów żagańskiego, żarskiego, zielonogórskiego, krośnieńskiego, świebodzińskiego i wschowskiego. Eksperci badają przyczyny wybuchu ognia.