„Lepiej, żeby jutro was tu nie było! A jak przyjdziemy i będziecie, to z wami koniec!” – usłyszeli od sąsiadów, z którymi przed wojną żyli w zgodzie.
Mieczysław Łukasik mieszka dziś w Kosieczynie k. Zbąszynka, ale przyszedł na świat w niewielkiej Grzegorzówce k. Ostroga nad rzeką Horyń [teren dzisiejszej Ukrainy – przyp. aut.] w 1935 roku, jako pierwsze dziecko Stanisława i Antoniny. – Byliśmy osadnikami. Mój dziadek pochodził z województwa kieleckiego – opowiada pan Mieczysław. – Nasza wioska była dosyć zwarta. Miała jedną ulicę główną. Mieszkaliśmy razem ze stryjkiem w domu, który odziedziczyliśmy po dziadku. Wygody tam nie było wielkiej. To był domek dwuizbowy z taką przybudówką na oborę. Pamiętam, była studnia kręcona na podwórku. Najbliżej nas mieszkała rodzina ukraińska, a po drugiej stronie, trochę dalej – polska, która po napaści Rosjan została wywieziona na Syberię – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.