Nowy numer 15/2024 Archiwum

Rocznica stanu wojennego

W kościołach całej diecezji nie zabraknie dziś modlitw za ofiary stanu wojennego. Przywołujemy wspomnienie o 13 grudnia nieżyjącego już legendarnego kapelana gorzowskiej "Solidarności".

Tak na naszych łamach wspominał nieżyjący już legendarny kapelan gorzowskiej Solidarności ks. Witold Andrzejewski, który był wtedy wikariuszem katedry. Dla niego wszystko zaczęło się w nocy 12 grudnia. Około godziny 23.00 wrócił na plebanię z AWF-u, gdzie trwał studencki strajk okupacyjny. Chwilę później przyszła kobieta i powiedziała, że jej mąż został aresztowany. - Za chwilę  znowu  ktoś  i  znowu  ktoś.  Chciałem  zadzwonić  do  Zarządu Regionu „Solidarności”, ale  żaden  telefon  nie był  czynny.  W  związku  z  tym,  że  było  tyle tych aresztowań, powiedziałem  do  ks.  Andrzeja  Szkudlarka: „Chodź, jedziemy samochodem  zobaczyć,  co  się  dzieje”. Budynek  Regionu  był  już  jednak otoczony przez siły bezpieczeństwa - wspominał na łamach GN ks. Andrzejewski.

Ks.  Witold  wraz  z  ks.  Andrzejem postanowili ostrzec jak największą liczbę ludzi z „Solidarności”.

- Czasem my zdążyliśmy, a czasem szybsza była ekipa  bezpieki.  Koło  4.00  przyjechaliśmy na plebanię ks. Jerzego Płóciennika. Tam postanowiliśmy razem z księdzem dziekanem  wydać  protest  przeciwko zamykaniu  ludzi - mówił wtedy.

Sprzeciw miał być odczytany z ambon w całym  mieście. Nad ranem jednak, po informacji o wprowadzeniu  stanu  wojennego, został  napisany nowy  protest.

- To  było  jedyne miasto w Polsce, gdzie pierwszego dnia stanu wojennego ogłoszono sprzeciw duchowieństwa przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego - podkreślał ks. Witold.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy