Parafianie z Gubina, Trzebiechowa oraz duchowni pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego modlili się o łaskę życia wiecznego dla śp. ks. Mariana Grażewicza.
Msza św. w intencji zmarłego kapłana została odprawiona 7 kwietnia w gubińskim kościele p.w. Matki Bożej Fatimskiej, który dzięki staraniom i ogromnemu zaangażowaniu ks. Grażewicza został konsekrowany w ubiegłym roku. – Pascha śp. ks. Mariana, czyli jego przejście było poprzedzone, w łączności z Jezusem Chrystusem, krzyżem choroby i cierpienia. Ta pascha przyszła w jakże pięknym czasie, na który wszyscy czekamy, przygotowując się przez Wieli Post - to jest przecież Wielkanoc. Patrząc z punktu widzenia wiary, nasz brat otrzymał wielki dar – powiedział ordynariusz zielonogórsko-gorzowski. O wyjątkowym doświadczeniu Wielkiego Postu wspominał również ks. Grzegorz Laskowski.
– W Środę Popielcową po raz pierwszy pojawiły się znaki załamania choroby. W mocy Ducha Świętego ks. Marian wyprowadził nas na pustynię. W tym roku cała parafia została przygotowana przez zmarłego ks. proboszcza do ujrzenia pustego grobu i uwierzenia, że Jezus żyje – podkreślił ks. wikary.
Pogrążeni w głębokim smutku wierni wspominali wyjątkową życzliwość, cierpliwość i dobroć zmarłego duszpasterza oraz ogromne zaangażowanie w życie parafii w Gubinie, jak i w Trzebiechowie. – Ks. Mariana Grażewicza szanujemy i wspominamy do dzisiaj, chociaż wyjechał z naszej parafii przed 12 laty. Dzięki jego naukom wiele pokoleń wyrosło na uczciwych i porządnych ludzi. Nie skąpił ciepłego słowa, ale potrafił też powiedzieć, co mu się nie podoba i należałoby poprawić. Jego słowa odbieraliśmy jako naukę, przede wszystkim do uczciwego i skromnego życia. Ks. Marian, odchodząc do parafii w Gubinie pokazał nam, jak być człowiekiem w chwilach dobrych i trudnych. Ks. proboszcz zabrał ze sobą ks. Dionizego Łyducha, który mieszkał w Gubinie do czasu choroby. Czy to nie jest nauka dla nas wszystkich jak żyć? – mówiła wzruszona Izabella Staszak, wójt gminy Trzebiechów.
O dobroci i pogodzie ducha zmarłego kapłana wspominał również w homilii ks. Jan Romaniuk, nawiązując do pobytu ks. Mariana w poznańskim szpitalu. – Leżący w jednej sali pacjenci cieszyli się, że mają kapłana, z którym mogą porozmawiać - z bardzo serdeczną i przyjacielską osobą. Nasz zmarły brat nie szukał przywilejów, ani nie pragnął na siłę cudownego uzdrowienia, chociaż wiedział, że choroba prowadzi ku śmierci. Po ludzku, na wzór patronki świątyni, jak Maryja powiedział Panu Bogu swoje fiat - niech się stanie – mówił kustosz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Świebodzinie.