Światowe Dni Młodzieży rozpalały wiarę młodych u swoich początków i dzisiaj. Wie o tym dobrze i współczesne, i tamto młode pokolenie.
Drodzy młodzi, nie jesteście przyszłością, lecz Bożym teraz. On was zwołuje i wzywa was w waszych wspólnotach i miastach, by pójść w poszukiwaniu dziadków, dorosłych, aby stanąć na nogi i razem z nimi zabrać głos i spełnić marzenie, z jakim Pan was wymarzył – powiedział papież Franciszek do młodych w Panamie. Te słowa w pamięci i sercu naszych diecezjan, którzy tam byli, zostaną na długo. A może i na całe życie?
Uśmiech za uśmiech
Ola Górka ze Zbąszynka pojechała do Panamy z grupą KARP, czyli duszpasterską wspólnotą młodzieżową działającą przy klasztorze benedyktynów w Tyńcu. – 20 stycznia przed godz. 18 tutejszego czasu wylądowaliśmy w Panamie. Po dotarciu do parafii zostaliśmy wspaniale przywitani. Pieśni, tańce i dużo radości. Była też wspólna modlitwa po polsku i hiszpańsku, a później trafiliśmy do goszczących nas rodzin panamskich – opowiada Ola. Pierwszy dzień pobytu rozpoczął się od Mszy św. w języku polskim, w której pielgrzymi uczestniczyli wraz z inną grupą z naszego kraju. – Następnie mieliśmy cały dzień na zapoznanie się z okolicą. Pogoda cudowna, 30 stopni C, słońce i przyjemny wiatr. Niesamowite widoki, ocean, piękna zieleń i ogromne wieżowce. I wspaniali ludzie, którzy witali pielgrzymów z ogromną radością. Widząc nas, machali, robili z nami zdjęcia i pytali, skąd jesteśmy. Wspaniale sprawdzała się zasada „uśmiech za uśmiech” – opowiada Ola. – Kolejnego dnia mieliśmy okazję poznać plemię Indian Embera. Mogliśmy nawet zatańczyć z nimi ich taniec. Po wszystkim zostaliśmy ugoszczeni pieczonymi bananami z rybą. Innego razu zobaczyliśmy Kanał Panamski, a tam ogromne statki, piękne widoki i możliwość poznania historii. To była też okazja do rozmowy z Panamczykami o naszym kraju i o 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości – dodaje.
To jest nasz drogowskaz
Ale w pamięci Oli zostaną nie tylko Panama i tamtejsi mieszańcy, ale oczywiście pielgrzymi z całego świata oraz spotkanie z papieżem Franciszkiem. – W czwartek papież skierował do nas piękne słowa o tym, że nie mamy się bać i mamy powierzyć się Bogu. Nie stać w miejscu, tylko iść do przodu, bo wtedy od razu jesteśmy zwycięzcami. Na koniec był czas na zabawę i tańce przy muzyce. Przyłączyła się do nas grupa z różnych krajów i razem wielbiliśmy Pana – wspomina Ola. – Natomiast w sobotę o godz. 8.00 rano uczestniczyliśmy we Mszy św. pod przewodnictwem abp. Wojciecha Polaka. Piękne słowa o głoszeniu Ewangelii. O tym, że Bóg posyła nas tak samo, jak kiedyś uczniów, i mamy pokazywać sobą życie w Chrystusie, swoim zachowaniem, a jak trzeba, to nawet słowem. Potem spakowaliśmy się i udaliśmy w drogę na nocne czuwanie. Czekała nas piękna noc pod gołym niebem. Po nocnym czuwaniu ok. szóstej rano rozbrzmiało „Buenos dias” na przebudzenie pielgrzymów. Następnie głośna muzyka, tańce, śpiewy, radość, no i czas na śniadanie. Powitanie papieża i Msza Posłania na zakończenie ŚDM w Panamie. A w jej trakcie piękne słowa papieża, że my nie jesteśmy przyszłością Kościoła, ale jesteśmy Bożym tu i teraz. Jesteśmy teraźniejszością. Na koniec ogłoszenie kolejnych Światowych Dni Młodzieży w Portugalii w 2022 roku – dodaje. Dla Oli Górki wyjazd na ŚDM w Panamie to spełnienie marzeń. – To była okazja do poznania wspaniałych ludzi, nowej kultury i zwiedzenia pięknych miejsc. Taki czas odpoczynku i pozytywnego zmęczenia – zauważa mieszkanka Zbąszynka. Oczywiście był to też czas duchowego wyciszenia i zatrzymania się w tym codziennym biegu. – Skupienie młodych, wspólna modlitwa, słowa papieża. Przemyślenia i refleksje sięgały naprawdę głęboko. Dużo spraw i rzeczy można było sobie uświadomić. To wszystko, co się działo, co było powiedziane, to też jest nasz drogowskaz na to, jak mamy w życiu funkcjonować. Jak mamy być teraz, z bliźnim i dla bliźniego – wyjaśnia Ola. – Na pewno był to czas duchowego umocnienia, zawierzenia siebie i swojego życia Bogu. Pan przemawiał też do nas przez drugiego człowieka poprzez słowa i czyny. Był i jest z nami cały czas. Za wszystko, co się wydarzyło, chwała Panu! – kończy swoje świadectwo.
Prezent od Jana Pawła II
Światowe Dni Młodzieży od lat oddziałują na ludzi. Spotkanie w Panamie przywołało wspomnienia osób, które były świadkami tworzenia się idei ŚDM. Warto wiedzieć, że ich geneza sięga roku 1984, a dokładnie 22 kwietnia, kiedy Jan Paweł II przekazał młodzieży Krzyż Roku Świętego, który do dziś jest symbolem ŚDM. A ponieważ następny rok ONZ ogłosiła Międzynarodowym Rokiem Młodzieży, papież zaprosił młodych katolików na kolejną Niedzielę Palmową do Watykanu. I właśnie po tym spotkaniu powstała idea Światowych Dni Młodzieży. Świadkami tego byli także nasi diecezjanie. – Wyjazd w 1985 roku za granicę wiązał się z wieloma problemami natury administracyjnej. Paszport, zgoda na wyjazd z WKU, odbiór paszportu na komendzie milicji i „odpowiednio pouczająca” rozmowa z funkcjonariuszem – wspomina Sławomir Starzyński z Gorzowa Wlkp. A spotkania z Janem Pawłem II były w zasadzie dwa. – Jedno w auli Pawła VI, gdzie można było zobaczyć nie tylko papieża, ale również wielonarodową młodzieży, która przybyła na ŚDM. Drugie spotkanie było ważniejsze. Była to audiencja indywidualna i możliwość bezpośredniego spotkania z Janem Pawłem II. Każdy podchodził do papieża i witał się z nim, a jako prezent otrzymywał różaniec – wspomina pan Sławomir. – Tak naprawdę dopiero po tej audiencji dotarło do mnie, czego byłem uczestnikiem i z kim się spotkałem – dodaje.
Nie leżę dziś bezczynnie na kanapie
W Rzymie był także katecheta Jan Pasierbowicz z Gorzowa Wlkp. – Uroczysta Msza święta odbyła się w Niedzielę Palmową przed bazyliką św. Jana na Lateranie. Było bardzo radośnie i czuło się atmosferę wielkiego święta. Wyjazd mój i Leszka Kopyścia na pierwsze Światowe Dni Młodzieży był możliwy tylko dzięki życzliwości ks. inf. Romana Harmacińskiego, który nam to zaproponował – wyjaśnia Jan Pasierbowicz. – W naszym tygodniowym pobycie przewidziane było spotkanie papieża Jana Pawła II z rodakami z Polski, którzy stanowili liczną grupę. Pamiętam, jak czekaliśmy na papieża w watykańskiej sali pełnej fresków. Nagle szum rozmów przerwał płacz, który narastał i zbliżał się kaskadowo. Byłem zdumiony tak spontaniczną reakcją, która udzieliła się wszystkim. Przyszedł czas, kiedy mogłem być na wprost Ojca Świętego, który dotknął mojej ręki i dobrotliwie spytał, skąd przybywam. Odpowiedziałem, że z Gorzowa. Wtedy uśmiechnął się i powiedział: „Zapewne znasz swojego biskupa Wilhelma Plutę. To pozdrów go serdecznie ode mnie”. Pobyt w Rzymie to był zdecydowany powiew wiary. ŚDM to był Boży ślad na duszy na całe życie – dodaje. Wspominany Lech Kopyść, dziś katecheta w Przytocznej, dobrze pamięta tamto spotkanie mimo upływających lat. – „Jedź, bracie, my damy sobie radę” – tak na mój wyjazd do Rzymu, w swoim stylu, zareagował ks. Jerzy Płóciennik z gorzowskiej parafii, w której wówczas katechizowałem – wspomina Lech Kopyść. – „Witajcie w innym świecie” – tak zostaliśmy pozdrowieni przez o. Hejmo na lotnisku Wiecznego Miasta. Zapamiętałem też słowa papieża, który przechodząc koło mnie podczas krótkiej audiencji, powiedział: „Pozdrów biskupa Wilhelma” – wspomina Lech Kopyść. – Ten szok kulturowy i religijny dla nas zza żelaznej kurtyny stał się bodźcem do ponownego postawienia pytania: „Jaka jest nasza wiara?”. Ów niespodziewany wyjazd nauczył mnie też radości bycia z Bogiem przez życzliwy kontakt z ludźmi, gdzie uniwersalnym językiem wiary jest uśmiech. Poznałem również korzenie naszej wiary u grobu św. Piotra, co wraz z doświadczeniami z późniejszego pobytu w Ziemi Świętej bardzo ułatwia przekaz katechetyczny. Bardzo pozostaję wdzięczny ks. Janowi Pawlakowi, wówczas studiującemu w Rzymie, za duchową i materialną opiekę nad całą naszą grupką diecezjalną. Tamten czas i doświadczenia zwielokrotniają się we mnie z każdy kolejnym Światowym Dniem Młodych. Dzięki nim nie leżę dziś bezczynnie na kanapie, co bardzo lubię, ale działam tam, dokąd Bóg mnie pośle, bo ludzie potrzebują być po prostu tu i teraz.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się