"Dostałam znak od Boga, żeby przekazywać Jego miłość dalej" - mówi jedna z uczestniczek Lednicy z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Przeczytajcie, czego młodzi doświadczyli na tym spotkaniu.
Świr Boga
„W tym roku po raz pierwszy pojechałam na Lednicę. Uczestniczyłam w niej jako gość Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Wielu moich przyjaciół opowiadało mi, jak to jest w Lednicy i sama zapragnęłam to poczuć. Bardzo długo czekałam na to całkowite oddanie się Bogu. Z każdą godziną, kiedy zbliżałam się do Lednicy, czułam coraz większą radość. W tym dniu wychwalałam Pana śpiewem i tańcem, ale też osobistą modlitwą. Podczas Mszy ksiądz prowadzący kazanie powiedział pewną rzecz: 'Nie każdy jest w stanie doświadczyć Pana Boga, ale ci, którzy Go doświadczyli, muszą mówić o Nim innym'. Mam przyjaciółkę, która ma pewne problemy i wiem o tym, że jest jej ciężko. W jej życiu może trochę brakuje Boga. Podczas tego kazania czułam, że Bóg mówił ustami tego księdza właśnie do mnie. Dostałam znak od Boga, żeby przekazywać Jego miłość dalej. Drugą rzeczą, jaką chciałam się podzielić, jest miłość, którą pokazał mi Pan Bóg. Hasłem Lednicy w tym roku były słowa: 'Wiesz, że Cię kocham'. Kiedy pod koniec spotkania każdy z nas mówił drugiej osobie stojącej obok: 'Wiesz, że Cię kocham', czułam ogromną radość w sercu, jakby jego miłość wypełniała całe moje ciało. Czułam, że On jest we mnie i mówi przeze mnie. Przez całą Lednicę czułam się jak jeden wielki 'świr Boga' i bardzo jestem z tego dumna, że nim jestem! I za to wszystko chwała Panu” (Maria Sierachan).
Warunek jest jeden: zaufaj!
„Moje świadectwo nie jest zbyt długie. Należy powiedzieć, że miałem ogromny problem z dostrzeżeniem własnej wartości. Pierwszym kulminacyjnym momentem była spowiedź. Czułem prawie dosłownie, jak staję się lżejszy, jak znika mój wstyd. Po rozmowie z księdzem morał wyniosłem taki: mogę być, kim chcę, mogę robić rzeczy wielkie. Warunek jest jeden: zaufaj Bogu! Drugim takim momentem było błogosławienie siebie nawzajem. 'Wiesz, że Cię kocham' powtarzane wiele razy. Za każdym razem robiliśmy sobie znak krzyża na czole, przytulając się, poklepując się po plecach. Był to moment, gdy odczułem, że jestem dla tych osób ważny. Miałem wreszcie poczucie, że nie tylko w domu, ale także w oazie otaczają mnie ludzie, dla których jestem ważny i lubiany. Przez cały następny dzień uśmiech nie znikał mi z twarzy. I za to wszystko chwała Panu” (Mikołaj Dróbka).
Zobacz serwis specjalny: 40. rocznica pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski