Bp Tadeusz Lityński pożegnał 31 lipca w gorzowskim kościele p.w. NMP Królowej Polski pątników wędrujących na Jasną Górę.
– Jestem bardzo wdzięczny za podjęcie trudu pielgrzymowania i zabranie na szlak na Jasną Górę wszystkich ważnych intencji. Pielgrzymi są siewcami nadziei, idącymi z modlitwą i zawierzeniem Panu Bogu – powiedział ordynariusz zielonogórsko-gorzowski.
W drogę do Czarnej Madonny w Częstochowie wyruszyło ok. 150 osób, ale jak zapewniają organizatorzy, kolejni pielgrzymi będą dołączać w następnych dniach, w miarę zbliżania się do Jasnej Góry. Najwięcej osób oczekiwanych jest w Gostyniu.
Wśród pielgrzymów było wielu doświadczonych, ale nie brakowano najmłodszych.
– Najciekawsze jest wyruszenie, aby wspólnie spędzić czas z przyjaciółmi oraz nieść Bogu różne intencje. Moim zdaniem na pielgrzymce jest wspaniale i uroczyście. Mam kilka intencji, a jedną z nich jest modlitwa za moją przyjaciółkę, o nawrócenie dla niej i jej rodziców, aby mogli przyjmować sakramenty – powiedziała 11-letnia Marysia, która idzie na Jasną Górę z koleżanką Julią już po raz drugi. Najbardziej obawiają się pęcherzy, ale z uśmiechem ruszyły w drogę.
Dla Kazimierza Kozaryna pielgrzymowanie jest dziękczynieniem za łaskę zdrowia. – Chorowałem przez cztery i pół roku. Nigdy się nie spodziewałem, że z tego wyjdę. Udało się, dlatego idę dziękować – mówił ze wzruszeniem. Pana Kazimierza odprowadzała żona, córka i dwójka wnuków.
Pielgrzymi odważnie podjęli trud, prowadzeni przez doświadczoną kierowniczkę trasy. Barbara Sołtys pełni tę funkcję po raz dziewiętnasty. – Kierownik trasy idzie z przodu pielgrzymki, nadaje tempo pielgrzymom, średnio 4 km/h. Zna dokładnie trasę i kontroluje, żeby punktualnie dojść na postoje. Nowe drogi czy remonty zmuszają do modyfikacji trasy, ale generalnie idziemy wytyczonym przed laty szlakiem. Idąc z przodu, przeżywa się pielgrzymkę zupełnie inaczej, czuje się odpowiedzialność za wszystkich ludzi idących za mną – wyjaśniała kierownik trasy.
Dla Barbary pielgrzymowanie jest całkowicie innym sposobem doświadczenia spotkania z Bogiem, odmiennym od niedzielnej czy nawet codziennej Eucharystii. W tempie życia, kiedy trudno złapać umykający czas, są to dwa tygodnie modlitwy, trudu, wysiłku poświęcone Panu Bogu.
Dla pielgrzymów ważną rolę odgrywa pogoda i nie chodzi o upały czy deszcze. Największym niebezpieczeństwem są nawałnice i silne wichury. 31 lipca w Gorzowie Wlkp. pielgrzymom towarzyszyły opady deszczu.