– Nigdy nie jest za późno na nawrócenie! Czasem trzeba poczekać aż 53 lata – mówi ks. Sebastian Kluwak.
W Zakładzie Karnym w Głogowie 4 września sakramenty chrztu, bierzmowania i Komunii Świętej przyjął 53-letni pan Krzysztof. Za zgodą bp. Tadeusza Lityńskiego udzielił ich diecezjalny kapelan więźniów.
Mocno w to wierzę
Pan Krzysztof wychował się w domu dziecka. – Ojciec mnie pobił, mama zachorowała i trafiła do szpitala psychiatrycznego i jako trzylatek poszedłem do bidula. Mamę jeszcze trochę pamiętam, bo jak miałem 6–8 lat i wychodziła na przepustki, to zabierała mnie do siebie. Pamiętam, że wzięła mnie też do kościoła – wspomina ze wzruszeniem pan Krzysztof. – Niestety, szybko alkohol stał się dla mnie najważniejszy w życiu i wkrótce zaczęły się odsiadki. Pierwszy raz trafiłem za kratki w 1987 roku za pobicie milicjanta. I wtedy właśnie rozpoczęła się moja „kariera” więzienna. W Głogowie jestem od lutego i za dwa miesiące wychodzę na wolność – dodaje.
Dlaczego pan Krzysztof zdecydował się na przyjęcie sakramentów? – Zrobiłem to, aby żyć jak prawdziwy chrześcijanin. Myślałem już o tym wcześniej, ale zawsze ważniejszy był alkohol. W swoim życiu popełniłem sporo grzechów, może nie były ogromne, ale było ich naprawdę dużo i bardzo za wszystkie żałuję. Mam nadzieję, że jak wyjdę, to z pomocą Boga skończy się ta moja więzienna „kariera”. Mocno w to wierzę! – mówi zdecydowanie pan Krzysztof i dodaje: – Mam gdzie wrócić. Pójdę najpierw do Integracyjnego Domu dla Bezdomnych w Wałbrzychu i liczę na to, że wszystko powoli zacznie się układać.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się