Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze dziś w południe rozpoczął produkcję własnych maseczek. Wszystko dlatego, że zapasy szybko się kończą.
Jak informowaliśmy wczoraj Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze jest na chwilę obecną zabezpieczony w maseczki, ale zapasy szybko się kończą, stąd decyzja o rozpoczęciu własnej produkcji.
"Prezes zaproponował takie rozwiązanie, załatwiłam belę materiału i gumki, a nasze panie ruszyły do szycia. Panie Krystyna i Maria potrzebują niewiele więcej jak minutę na wyprodukowanie jednej maseczki, której koszt zamknie się w niecałej złotówce. Przypomnijmy, że w obecnej sytuacji maseczki stały się towarem deficytowym i niestety dość drogim. Dlatego dobrze, że nasze szwaczki wzięły sprawy (dosłownie) w swoje ręce", napisała na profilu facebookowym Karolina Koziorowska, zastępca kierownika działu administracyjno-gospodarczego.
W regionie, jak podaje Urząd Marszałkowski, cały cały czas jest tylko jeden pacjent z dodatnim wynikiem testu na obecność koronawirusa. To pacjent "zero", który trafił do zielonogórskiego szpitala 2 marca.
Pod obserwacją łącznie znajduje się aktualnie 18 osób, ale u pięciu osób 13 marca wykluczono obecność koronawirusa.