W Trzcianie k. Bochni (diecezja tarnowska) 10 grudnia odbyło się ostatnie pożegnanie ks. Dionizego Łyducha. Liturgii przewodniczył bp Paweł Socha.
Cmentarz w rodzinnej parafii jako miejsce doczesnego spoczynku wybrał ks. kan. Dionizy Łyduch, który odszedł do Pana życia i śmierci w 87. roku życia i 63. roku kapłaństwa.
Ks. Dionizy urodził się 26 września 1934 roku i po nauce w miejscowej szkole podstawowej i maturze w Bochni wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie.
Wyświęcony na kapłana 29 września 1957 roku przez 12 latach duszpasterzował w rodzimej diecezji tarnowskiej – w parafiach Czermin, Gnojnik i Krynica.
W 1968 roku odpowiedział na apel bp. Wilhelma Pluty i wyjechał na zachód, aby pomagać duszpastersko w diecezji gorzowskiej. Tam po kilku latach posługi wikariusza w Strzelcach Krajeńskich został administratorem w parafii w Ośnie Lubuskim. Dwadzieścia lat swojej posługi jako proboszcz ofiarował parafianom z Klenicy.
Uroczystościom pogrzebowym w Trzcianie koło Bochni przewodniczył bp Paweł Socha, pomocniczy biskup senior diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Mszę koncelebrowali również kapłani rocznikowi z tarnowskiego seminarium, rodacy z Trzciany i z Klenicy.
W wygłoszonej homilii bp Paweł dziękował Bogu, diecezji tarnowskiej i parafii w Trzcianie za dar powołań kapłańskich, którzy wyjechali na tzw. zachód, aby tam pełnić swoją posługę. Wśród nich był ks. kan. Dionizy Łyduch.
Kanwą do pogrzebowych rozważań stały się słowa Ewangelii z Kazania na Górze, gdzie Jezus ukazuje wzór chrześcijańskiego życia. Te słowa – zdaniem kaznodziei – dobrze ukazują cel dążeń zmarłego ks. Dionizego, który w pamięci parafian i biskupa zapisał się jako człowiek cichy, pokorny i czystego serca.
Miejscowy proboszcz ks. kan. Władysław Midura wspominał kapłana rodaka jako człowieka gorliwego. W czasie spędzanych w Trzcianie wakacji chętnie pomagał duszpastersko. Zapisał się w pamięci jako człowiek optymizmu i poczucia humoru.
Przedstawiciel parafian z Trzciany pani Janina Węglarz w słowie pożegnania wygłoszonym po Mszy Świętej dziękowała Bogu za powołanie kapłańskie ks. Dionizego i wspominała jego powroty do rodzinnej parafii, m.in. na parafialne uroczystości czy kapłańskie jubileusze.
Po Mszy św. żałobnej ciało ks. Dionizego zostało złożone w kapłańskim grobowcu na miejscowym cmentarzu.