Czasem wydaje się, że te parę złotych nie zmieni świata. Całego może nie, ale świat jednego człowieka już tak! Mateuszowi, mimo że może co najwyżej poruszać palcami, konkretna pomoc daje motywację do walki.
Po pobudce syna odłącza respirator, który pomaga mu oddychać w czasie snu. Następnie mycie, ubieranie, niezbędne pomiary i odkrztuszanie koflatorem. Wszystko zajmuje około dwóch godzin. – Potem wsadzamy Matiego na wózek za pomocą podnośnika. Ponieważ nie jest sam w stanie podnieść nawet ręki, karmię go i podaję leki. Potem biegnę ugotować obiad, bo mąż pracuje na drugą zmianę. Po południu mam trochę czasu na ogarnięcie mieszkania i dla siebie. Oczywiście nie może zabraknąć codziennej rehabilitacji, aby Mati był w najlepszej formie – opowiada Irena Rządkowska z Klenicy, mama 25-letniego Mateusza. – Ja nie uważam tego za trud! Tak po prostu wygląda nasze życie. Przyzwyczaiłam się, choć nie zaprzeczam, że czasem jestem zmęczona i mam problemy z kręgosłupem. Ale jakoś daję radę – dodaje z uśmiechem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.