Bp Tadeusz Lityński skomentował swój apel dotyczący szczepień przeciw COVID-19. - Ten widok pozostawia trwały ślad - przywoływał własne doświadczenie.
Na zakończenie Mszy św. rozpoczynającej 41. Pieszą Pielgrzymkę Głogowską na Jasną Górę w głogowskim kościele pw. Bożego Ciała pasterz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej odniósł się do własnego apelu odczytywanego tej niedzieli w kościołach diecezji. Oto ta wypowiedź:
- W kwestii szczepień wielu ma wątpliwości. Nawet dostałem informację, że za bardzo się angażuję w tę sprawę, że to jakoby nie jest przedmiotem troski Kościoła - mówił. - Muszę powiedzieć, że w minionym czasie pożegnaliśmy wielu kapłanów, ale też, jako księża, wielu krewnych i naszych parafian. Wyznam, że w szpitalu przy ul. Walczaka w Gorzowie na oddziale zakaźnym byłem osobiście, jako pacjent, proszony o modlitwę i błogosławieństwo przy wielu łóżkach, gdy inni pacjenci dowiedzieli się, że jest biskup. I patrzyłem w oczy tych, którzy byli w gorszej sytuacji ode mnie, bo leżeli pod tlenem. Proszę mi wierzyć, ten widok pozostawia trwały ślad. Dlatego wielu lekarzy, a więc przedstawicieli świata medycznego, mówi: "trzeba się zaszczepić, chyba że są jakieś wyraźne przeciwwskazania". Dlatego jeszcze i ten apel, bo chcemy, aby w przyszłym roku pielgrzymka mogła pójść, aby to doświadczenie pandemii nie zgniotło nas fizycznie i duchowo. Dlatego ta prośba - dodał.
(obraz) |