Puste dłonie

Odbyła się w naszej diecezji dopiero drugi raz, ale budzi moją radość – Niedziela św. Franciszka.

W tym roku miała miejsce w Głogowie, w parafii pw. św. Mikołaja, a jej organizatorem, wspólnie z parafią, była diecezjalna Caritas w ramach programu Caritas Laudato si’, który jest inspirowany papieską encykliką, o tym samym tytule: Laudato si’. W trosce o wspólny dom”.

W Głogowie było wszystko: Msza św., ekologiczny piknik rodzinny, radosna strefa dla dzieci, pyszne swojskie jedzenie, a nawet pogoda i święcenie domowych pupili – psów, kotów czy świnek morskich. Wszystko pod patronatem św. Franciszka, którego wspominamy 4 października. Franciszek jest mi niezwykle bliski, choć wcale nie dlatego, że jest patronem ekologów, ani nie dlatego, że jak podają legendy, potrafił rozmawiać ze zwierzętami – najbliższe mi są jego dłonie. W Głogowie na uroczystościach była lubiana przez mnie figura Franciszka – święty stoi, u jego nóg wilk, dłonie natomiast ma uniesione na wysokości klatki piersiowej. Otwarte, puste i zwrócone w kierunku ludzi. I to właśnie pociąga mnie w duchowości franciszkańskiej najbardziej – puste dłonie. Są dla mnie symbolem otwartości i gotowości do tego, by przyjmować i oddawać, być tu i teraz, nie zatrzymywać się wyłącznie na tym, co mam. Dziś, podobnie jak w czasach Franciszka, nie jest to postawa popularna – „mieć” ciągle zdaje się dominować nad „być”. Tymczasem puste dłonie Franciszka ciągle mi podpowiadają, że nie o to chodzi, by nic nie mieć albo by mieć wszystko – wolność kryje się w gotowości przyjmowania jednego i drugiego, żeby jak św. Paweł móc powiedzieć: umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..