- Ich beatyfikacja to znak nieba dla nas, aby ciągle widzieć, jak Bóg jest hojny i przez nasze siostry pragnie dalej rozdawać miłość i miłosierdzie - mówił bp Tadeusz Lityński, który 15 lutego przewodniczył Mszy św. we wrocławskiej archikatedrze. Wszystko w ramach nowenny przed beatyfikacja elżbietanek.
Trwa dziewięciomiesięczna nowenna przygotowująca do czerwcowej beatyfikacji elżbietańskich męczenniczek, wśród których jest s. M. Edelburgis Kubitzki, która ponosiła śmierć męczeńską w Żarach. Do jej życia odniósł się w homilii ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Elżbietanka pracowała w Żarach od 1932 roku. Najtragiczniejszy moment przyszedł 13 lutego 1945, kiedy do miasta wkroczyła idąca ze wschodu Armia Czerwona. – Następnego dnia radzieccy żołnierze wkroczyli na teren klasztoru sióstr elżbietanek, nakazując jego opuszczenie. Wraz z innymi prześladowanymi kobietami siostry znalazły się następnie w tymczasowym miejscu schronienia w gospodzie. Miejsce to okazało się jednak niezbyt bezpieczne, dlatego przebierając się w świeckie ubrania postanowiły udać się na miejscową plebanię, zatrzymując się tam w urządzonej prowizorycznej kaplicy. Ale również i to miejsce nie było bezpieczne, ponieważ w nocy z 17 na 18 lutego trzy siostry wraz z kilkoma dziewczętami zostały uprowadzone przez czerwonoarmistów – mówił biskup.
– Kolejny raz żołnierze pojawili się w budynku plebanii 20 lutego. W obawie przed ich napastowaniem siostry udały się na drugie piętro, chroniąc się w grupie starszych osób i dla kamuflażu założyły chustki na głowy. Zostały jednak przez żołnierzy rozpoznane, a jeden z nich podszedł do siostry Edelburgis i nakazał jej pójść za nim. W obawie przed przykrymi skutkami siostra stanowczo odmówiła. Czerwonoarmista zagroził jej wówczas śmiercią, jeśli tego nie zrobi. Po ponownej stanowczej odmowie kilka razy uderzył ją lufą pistoletu w głowę, a następnie wycelował i oddał do niej z małej odległości kilka strzałów. Siostra straciła przytomność. Zaalarmowany wikariusz przybiegł, aby udzielić umierającej ostatnich sakramentów. Po kilku chwilach siostra zmarła – dodał.
Biskup podkreślił w homilii, że świadectwa życia męczenników są dla nas wielkim darem Bożej Opatrzności. – Historia Kościoła jest dla nas piękną lekcją wierności Boga, potęgi Jego miłości – jak w rzeczywistości zła Bóg pokazuje potęgę dobra, które ocala, chroni, jest wierne! Ta miłość nie jest jednak zarezerwowana dla wąskiej grupy osób, które zostają wyniesione na ołtarze – ich życie pokazuje także wartość naszego życia, potęgę łask, których i nam Bóg udziela dla naszej codzienności. Nie chodzi tylko o to, by podziwiać ich życie, heroiczność cnót, ale by tej świętości zapragnąć również dla siebie i co najważniejsze – by uwierzyć, że jest ona dla nas możliwa! – podkreślił kaznodzieja.
Na zakończenie pasterz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej podkreślił, że czas wojny, bestialskich napaści Armii Czerwonej, niepewność o życie nie przysłoniły im możliwości dostrzeżenia ogromu dobra, którym umacniały najpierw swoje życie, ale także życie tych, wśród których wówczas posługiwały. – Do końca swoich dni potrafiły dzielić się nie tylko wiedzą medyczną, Bożą miłością z innymi, choć po ludzku przecież miały prawo do ratowania siebie, do ucieczki. Potrafiły jednak dostrzec, jak wiele posiadają, nawet w obliczu utraty życia. Widziały, jak wiele dobra Bóg wlewał codziennie w ich serca, którym mogły się podzielić swoimi dłońmi, czułością, może zwykłym uśmiechem. Ich beatyfikacja to znak nieba dla nas, aby ciągle widzieć, jak Bóg jest hojny i przez nasze siostry pragnie dalej rozdawać miłość i miłosierdzie – mówił biskup.
– Siostry męczenniczki, ich beatyfikacja, mają odnowić w nas pamięć, w jaki sposób Bóg potrafi wydobywać dobro nawet z najbardziej okrutnych kart historii. Siostry nie miały wówczas wiele, traciły wszystko po kolei, ale widziały obok siebie Jezusa, który je karmił, umacniał, dodawał odwagi! Tylko serce otwarte na pokarm Jezusa da nam odwagę i siły, abyśmy i my w naszych dziełach ewangelizacji potrafili do końca być wiernymi Bożej miłości – dodał na zakończenie.
Nowenna przed beatyfikacją służebnic Bożych s. Marii Paschalis Jahn i jej dziewięciu towarzyszek trwa od września ubiegłego roku. Nabożeństwa odbywają się co miesiąc. Liturgii Mszy św. przewodniczą biskupi polskich diecezji, na terenie których dziś znajdują się miejsca męczeńskiej śmierci kandydatek na ołtarze. – Próbujemy przez tę nowennę przede wszystkim bardziej poznać te siostry, ich życie i męczeństwo. Każdy dzień nowenny jest poświęcony kolejnej z sióstr – mówi siostra Ignacja Lamcha, wikaria prowincji wrocławskiej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. – Ostatni dzień nowenny będzie w maju, a 11 czerwca w katedrze wrocławskiej o godzinie 11 odbędzie się beatyfikacja – zapowiada.