Bp Lityński o Kościele: "Kościół nie narodził się w wiwatowych okrzykach, w machaniu palmami, ale w byciu pod krzyżem". O katastrofie smoleńskiej: "Ciągle odkrywamy prawdę".
W Siedlnicy (dekanat Wschowa) liturgii Niedzieli Męki Pańskiej, czyli Niedzieli Palmowej, przewodniczył bp Tadeusz Lityński. - Nigdy w naszej historii nie obchodziliśmy tej niedzieli przy trwającej wojnie między naszymi sąsiadami - mówił w homilii. Przypomniał, że tak potrzebne dziś pokrzepienie przynosi słowo Boże. - Jesteśmy coraz bardziej strudzeni tym, co dzieje się wokół nas, gdy z jednej strony wychodzimy powoli z czasu pandemii, ale jesteśmy także świadkami bestialskiego ataku na Ukrainę, dokonującego się tam ludobójstwa przez rosyjskich oprawców i widzimy każdego dnia cierpienie niewinnych osób - powiedział, wskazując na „naszych braci i siostry z Ukrainy, uciekających przed dramatem wojny”.
Komentując czytaną tego dnia Ewangelię o wjeździe witanego przez tłumy Jezusa Chrystusa do Jerozolimy oraz opis Męki Pańskiej pasterz diecezji zauważył, że „tajemnica Niedzieli Palmowej zaprasza nas do odkrycia prawdziwego królowania Jezusa, które mamy uobecniać na drodze Kościoła”. - To na krzyżu dostrzegamy Miłość oddającą się za nieprzyjaciół, przebaczającą łotrowi. Wreszcie Miłość tak bardzo zakorzenioną w ufności Bogu. Kościół nie narodził się w wiwatowych okrzykach, w machaniu palmami, ale w byciu pod krzyżem, w byciu, wydawać by się mogło, w mniejszości, ale w większej Miłości. Kościół rodzi się nieustannie z doświadczenia Jezusa, który nie pozwala, abyśmy pomarli w naszych grzechach, który zaprasza nas do życia z Nim, szczególnie tam, gdzie umieramy, gdzie tak wiele tracimy, gdzie nie mamy siły, by pójść dalej - tłumaczył.
Nawiązał też do poświęconych przez siebie w miniony piątek w miejscowości Koryta trzech krzyży, które w grudniu ubiegłego roku ściął piłą motorową mieszkaniec tej wioski, który powrócił z zakładu karnego. - Muszę dodać, że to wydarzenie zainspirowało wiele środowisk parafialnych i rozpoczęło się przygotowywanie kilkudziesięciu krzyży w naszej diecezji. Zło nie ma więc ostatniego słowa. I z tej profanacji narodziło się dobro - mówił, wskazując na Boga, który nawet z grzechu może wyprowadzić miłość.
Na zakończenie liturgii hierarcha poprowadził także modlitwę o pokój i za ofiary wojny w Ukrainie oraz wspomniał zdarzenia sprzed 12 lat. - Dziś jest też ważna dla nas data, 10 kwietnia, 12 rocznica tej wielkiej katastrofy smoleńskiej. To ciągle ogromnie bolesna sprawa, ciągle odkrywamy prawdę o tym wydarzeniu - powiedział.
(obraz) |