- Kapłan nie może też stać daleko od ludzkich problemów osób świeckich: przeciwnie, winien jak najlepiej je poznawać, ale jako kapłan zawsze w perspektywie zbawienia ludzi i rozszerzania królestwa Bożego - mówił bp Tadeusz Lityński podczas Mszy św. z poświęceniem krzyżma w gorzowskiej katedrze.
W trakcie przedpołudniowej Mszy św. zostały poświęcone zostały oleje święte, a kapłani odnowili przyrzeczenia kapłańskie.
Biskup w homilii odniósł się ostatnich wydarzeń na świecie. - Ta kapłańska wspólnota daje mi możliwość podziękowania za zaangażowanie duszpasterskie w Okresie Wielkiego Postu, ale także w tym pandemicznym zmaganiu o życie Boże w naszych wiernych, o ofiarną miłość wobec słabszych, a szczególnie w ostatnim czasie wobec ofiar wojny na Ukrainie. Nie mogę nie zauważyć wielkiego wkładu waszej posługi charytatywnej niosącej nadzieję potrzebującym - mówił biskup.
- Dla kogo żyjemy i codziennie się spalamy? Kapłan żyje dla ludzi świeckich: ożywia ich i umacnia w wykonywaniu powszechnego kapłaństwa wiernych – tak bardzo uwydatnionego przez Sobór Watykański II – które polega na składaniu duchowej ofiary z życia, na dawaniu świadectwa zasadom chrześcijańskim w rodzinie, na podejmowaniu zadań w świecie i na uczestnictwie w ewangelizacji braci. Mamy też obowiązek budowania braterskiej wspólnoty. Zostaliśmy wyświęceni, by działać w imieniu Chrystusa-Głowy i by poprzez naszą posługę nasz Pan wprowadzał ludzi w nowe życie, Boże życie - dodał.
Pasterz diecezji zdaje sobie sprawę, że w niespokojnych czasach pandemii i toczącej się na Ukrainie wojny, trudno dziś doświadczyć pełni radości i siły życia. - Bóg w tej Eucharystii zwraca naszą uwagę na te wszystkie miejsca naszego serca, naszej codzienności, które potrzebują namaszczenia, potrzebują na nowo siły i pokoju – na miejsca, które potrzebują na nowo doświadczyć bliskości Chrystusa! - mówił biskup.
- Jako Kościół potrzebujemy dziś doświadczyć tej przeogromnej mocy, aby z nią wyruszać do świata, tak bardzo umęczonego, niespokojnego, pogrążonego w beznadziei, aby przez nas jeszcze bardziej objawiła się Boża miłość - dodał.
Biskup zauważył, że kapłan jest nieustannie poddawany próbom zeświecczenia i życia według wzorców tego świata, zmieniającej się światowej mody, tak w odniesieniu do stroju, stylu życia, stylu wypoczywania, budowania wzajemnych relacji, w których liczy się interes, pozycja społeczna, wygoda, osobiste zapatrywanie na codzienne problemy. - Gdzie brakuje Bożego spojrzenia, spojrzenia oczami naszego Pana, bo czasami w nasz styl życia wkrada się wszechobecny pośpiech, brak czasu na modlitwę liturgią godzin, chwilą adoracji, sakrament spowiedzi św. Światowy styl, bez odniesienia do obecności Słowa Bożego i Eucharystii staje się poważnym zagrożeniem. Taki styl życia uderza w naszą gorliwość, w nasze codzienną służbę. Nie oznacza to, że kapłan nie powinien odpoczywać, że nie powinien dbać o swoje zdrowie. Kapłan nie może też stać daleko od ludzkich problemów osób świeckich: przeciwnie, winien jak najlepiej je poznawać, ale jako kapłan, zawsze w perspektywie zbawienia ludzi i rozszerzania królestwa Bożego. Jest świadkiem i szafarzem innego życia niż ziemskie. Zasadniczą sprawą dla Kościoła jest zachowanie tożsamości kapłana w wymiarze naszej jedności z Tym, który nas powołał. Wielki czwartek jest zawsze doskonałą okazją, by usłyszeć Jego głos mówiący do nas: nie bój się! "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" - mówił bp Lityński.
- To poczucie nieustannego obdarowania gromadzi dziś nas w katedrze, wokół Chrystusowego ołtarza. Po homilii będziemy przeżywać moment odnowienia naszych przyrzeczeń. Będę pytał: "Czy chcesz coraz ściślej jednoczyć się z Chrystusem, Najwyższym Kapłanem, i razem z Nim samego siebie poświęcić Bogu oraz odnowić przyrzeczenia z radością złożone w dniu święceń?". To pytanie bardzo mocno pokazuje, jak potrzebujemy tej wewnętrznej więzi, upodobnienia się do Chrystusa, a w tym rezygnacja z tego, co jest tylko nasze, ze swoistej samorealizacji. Potrzeba nam nawo chcieć dzisiaj, tak jak zapewne wyrażaliśmy to w dniu święceń, oddać swoje życie w ręce Chrystusa, zrezygnować z praw do samych siebie. Aby jak najmniej było w nas pytań: co będę z tego miał, a byśmy bardziej pytali: co mogę dać Bogu, innym ludziom? Chrystus w tajemnicy dzisiejszego dnia bardzo mocno przypomina nam, że upodobnić się do Niego, to służyć – nie tyle brać, co dawać. Wiele dramatycznych wydarzeń w naszej ojczyźnie, w samym Kościele staje się dla nas swoistym znakiem czasów, w którym Bóg tak bardzo to nam przypomina - dodał.