Wyruszyła Rowerowa Pielgrzymka Głogowska

Jasna Góra. To cel blisko 120 pielgrzymów cyklistów. Rano 30 czerwca pątniczy peleton wystartował spod głogowskiego kościoła pw. NMP Królowej Polski.

Do grupy głogowskiej dzień wcześniej dołączyło dwudziestu pielgrzymów ze Świebodzina i Zielonej Góry. Wszyscy jadą pod hasłem roku duszpasterskiego „Posłani w pokoju Chrystusa”. To nawiązanie do zakończenia każdej Mszy św. - Będziemy się zastanawiać podczas tych rekolekcji nad tym, co Eucharystia sprawia w naszym życiu, jak nasze życie chrześcijańskie przemienia - mówi Mateusz Łopatko, pilot pielgrzymki. - Z powodu sytuacji kraju niedaleko nas i na świecie to hasło ma też niesamowite, dodatkowe znaczenie, że my jako chrześcijanie, katolicy, mamy być ludźmi, którzy niosą pokój - dodaje.

Dlaczego zdecydowali się na pielgrzymkę rowerową? - Mamy nasz Głogowski Klub Rowerowy, naszą senioralną grupę rowerową. Jadę już po raz czwarty i namówiłam swoją ekipę, którzy jadą pierwszy raz. Każdy ma jakiś cel - mówi Danuta Kieżyk. Czy to tylko rowerowy rajd? - Nie, absolutnie nie! - nie mają wątpliwości członkowie grupy. - Do Matki Bożej nie jedzie się jak na rajd rowerowy. Każdy ma swoje osobiste intencje. Modlimy się też za naszych chorych przyjaciół i o pokój na świecie - mówią Filip Bagiński oraz Marian i Helena Wolakowie, małżeństwo, które na Jasną Górę jedzie tandemem. Czy seniorzy nie boją się pielgrzymkowych trudów? - Trasy się nie boimy. Jeździmy sporo rowerami. Poza tym to jest pielgrzymka, a nie rajd. Trzeba się poświęcić. Czemuś to ma służyć i nie ma tu jakichś tam ulg - mówi pani Danuta.

Dla Genowefy Petryszyn z Zielonej Góry to już siódma pielgrzymka rowerowa do Częstochowy. Wcześniej było też pięć pieszych. - Jadąc na rowerze łatwiej się skupić, rozmyślać, bo głowa jest spokojna. Po prostu się jedzie. Choć już około setnego kilometra przejechanego w ciągu dnia jest troszkę ciężko. To już jednak wiek… Ale głowa jest do rozmyślania i medytowania. Można na przykład w Godzinie Miłosierdzia rozważać mękę Pana Jezusa i zastanowić się nad wszystkimi problemami, dobrze przeżyć pielgrzymkę - przekonuje. A którą formę pielgrzmki, pieszą czy rowerową, poleciłaby swoim rówieśnikom? - Gdy byłam młodsza, to chodziłam pieszo, ale teraz, jak mam więcej lat, to jadę. Seniorzy niech się nie boją i niech się wybierają rowerem! - zachęca.

Grupie towarzyszy dwóch księży - ks. Łukasz Malec z Zielonej Góry i o. Bogdan Kordek, kapucyn z Nowej Soli. Obaj w tej pielgrzymce jadą pierwszy raz. Co robi duchowy przewodnik podczas etapu? - W czasie jazdy jedzie! - śmieje się ks. Łukasz. Trudno bowiem jak na pieszych pielgrzymkach prowadzić w trakcie drogi modlitwy czy konferencje. Na to jest czas na postojach. - Jest Msza św. albo modlitwa Anioł Pański czy Koronka do Bożego Miłosierdzia w kościołach, przy których się zatrzymujemy. Wieczorami są katechezy, adoracje. Na pewno będzie też czas na spowiedź, rozmowy. Myślę, że tutaj rola przewodnika jest podobna do tej na pielgrzymce pieszej - tłumaczy.

Pątników żegnał proboszcz miejscowej parafii ks. Witold Pietsch. - Każde pielgrzymowanie to nie tylko pokonywanie fizycznej odległości, ale także duchowe pielgrzymowanie, pokonywanie tych odległości, które zawsze istnieją między człowiekiem a Bogiem, między naszą słabością, a nawet złem, które jest w naszym życiu i wnętrzu, do tej przestrzeni, gdzie jest dobro - mówił, udzielając błogosławieństwa.

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..