Nieodłącznym elementem niegdysiejszych odpustów parafialnych były stragany, na których można było kupić pistolety na korki, kapiszony, grającego glinianego kogucika, wiatraczek – absolutna konieczność – i trocinowe jojo na gumce.
Oczywiście dzisiaj ten asortyment wydaje się absolutnie passé. Gorzej, że passé stały się w dużej mierze same odpusty parafialne. A szkoda. Na marginesie warto wspomnieć, że słowo „kiermasz” pochodzi od słów „kościół” i „Msza”. Kiermasz to nic innego, jak zabawa połączona z handlem i wyszynkiem, która odbywała się po Mszy odpustowej. Tu i ówdzie kiermasze odpustowe odradzają się w formie parafialnego pikniku czy festynu. Czytałem ostatnio o parafialnym pikniku radości w Sulęcinie czy też o festynie „Na Szmaragdowym Wzgórzu”, zorganizowanym przez parafię pw. MB Nieustającej Pomocy w Zielonej Górze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.