Nowy numer 39/2023 Archiwum

Najpiękniejsza pod słońcem, bo nasza

– To parafia domowa. Nie tylko dlatego, że przytulny kościół i przyjazna plebania są wręcz złączone z osiedlem, a przez to bardzo bliskie mieszkającym na nim ludziom. Ale też dlatego, że jest tu klimat domu – podkreśla ks. Tomasz Gierasimczyk z „Gościa Zielonogórsko-Gorzowskiego”.

Zielonogórska parafia pw. św. Stanisława Kostki wzięła udział w ogólnopolskim konkursie „Aktywna parafia” i dostała się do finałowej ósemki! W finale, który odbył się w Warszawie 3 czerwca, zajęli trzecie miejsce. Jest więc medal, ale nie lokata jest tu najważniejsza. 


Całym autokarem


Ogólnopolski konkurs „Aktywna parafia” organizuje Katolicka Agencja Informacyjna. Parafianie postanowili się do niego zgłosić. – Jesteśmy małą parafią, liczącą 3,5 tys. wiernych, ale wiele się tu dzieje – opowiada Iwona Szablewska, wiceprzewodnicząca parafialnej rady duszpasterskiej. – Stwierdziliśmy, że nawet jeśli nie zakwalifikujemy się do kolejnego etapu, to dobrze jest przekazać informację o naszych aktywnościach. Bardzo trudno było to wszystko streścić na kilku kartkach zgłoszenia. Zawsze lubimy się dzielić naszymi działaniami i pomysłami, a także zachęcamy do podejmowania takich inicjatyw, by jednoczyć własną wspólnotę parafialną – dodaje.


Gdy dowiedzieli się, że są w gronie ośmiu finalistów konkursu, było niedowierzanie, ale i duma. – W Polsce jest ponad 10 tys. parafii, a w finale konkursu spotka się osiem. Pokazaliśmy, że maleńka wspólnota może prężnie działać. Najważniejsze, by mieszkańcy osiedla i sąsiedzi parafialni widzieli w nas Jezusa i by dzięki temu poznali i znaleźli swoje miejsce w Kościele, we wspólnocie – podkreśla zielonogórzanka.


Po radości nastąpiło wielkie poruszenie. W kilka dni zebrała się ekipa 50 osób gotowych na wyjazd i zaprezentowania parafii w finale. – Dzięki darczyńcom udało nam się błyskawicznie zebrać ponad 20 tysięcy złotych i opłacić wyjazd dla każdego uczestnika, co jest ogromnie ważne, bo dla wielu osób bariera finansowa byłaby trudna do pokonania – wyjaśnia wiceprzewodnicząca rady. Do Warszawy pojechali już dzień wcześniej. – Aby zwiedzać, świetnie się bawić i z dumą reprezentować naszą parafię i diecezję – dodaje I. Szablewska.


Tu chce się wracać 


A jak działa tutejsza parafia? Pomoc bliźniemu w potrzebie, różne wspólnoty, inicjatywy ewangelizacyjne, wiele osób posługujących w liturgii, wspólne wyjazdy – można by tak długo wymieniać. Ale bez zaangażowanych ludzi, traktujących to miejsce jak dom, nic by się nie udało. Wsparciem dla proboszcza są parafialne rady: ekonomiczna i duszpasterska. Celem tej drugiej jest doradzanie w kwestiach życia religijnego, np. tematów rekolekcji czy rekolekcjonistów. Do jej grona należą proboszcz i wikariusze, ale i wierni świeccy. – Nikt tu nie jest przypadkowy. Są to osoby aktywne i asertywne. To ważne, ponieważ każdy wyraża swoją opinię dla dobra wspólnoty, według serca, a nie według klucza „co proboszcz chce usłyszeć” – wyjaśnia wiceprzewodnicząca.


Natomiast rada ekonomiczna to grono sześciu osób, ekspertów w sprawach finansowych i inwestycyjnych. Mają co robić, bo przed wiernymi kolejne etapy remontu kościoła. Dlatego w radzie znaleźli się architekt, księgowa, przedsiębiorca z branży budowlanej oraz kierownik z jednego z urzędów. – Rada ekonomiczna ma wgląd w finanse parafii, prowadzone przez zawodową księgową – tłumaczy Andrzej Szablewski z parafialnej rady ekonomicznej. – Sprawy bankowe, księgowość, rozliczenia projektów i dotacje to domena świeckich, którzy znają się na tym lepiej od księży i potrafią to zrobić sprawniej. Oczywiście w kwestii finansów jest zachowana pełna transparentność i zawsze tydzień po comiesięcznej zbiórce na cele inwestycyjne i remontowe każdy może usłyszeć, ile zebraliśmy na ten cel – dodaje.


Ważne spotkania


Najważniejsza jest jednak liturgia. Chodzi o to, aby budować wspólnotę wokół Jezusa, który daje życie. Wyrazem tego jest nie tylko męska i żeńska Liturgiczna Służba Ołtarza. – W naszym kościele wszystko, co służy do liturgii, jest darem konkretnych wiernych – od obrusa, przez świece, komunikanty, wino, księgi i naczynia liturgiczne, po kadzidło i węgielki. Każdemu dajemy możliwość uczestniczenia w procesji z darami w Wielki Czwartek i przy okazji odpustu parafialnego we wrześniu. Do ostatniej procesji potrzebowaliśmy aż 60 osób. To zawsze piękne i wzruszające chwile – podkreśla A. Szablewski.


Dlatego wielu parafian tak się angażuje. Ale dbają również o świętowanie przy stole. – Aby się poznać, integrować i razem spędzić wspaniale czas przy dobrym poczęstunku, a czasem i lampce wina, które rozwesela serce. Na stałe w kalendarz roku duszpasterskiego wpisało się świętowanie na zakończenie okresu Bożego Narodzenia, kiedy podsumowujemy czas wizyty kolędowej i miniony rok – wyjaśnia I. Szablewska. – Tradycją słynną już w całej Zielonej Górze jest też nasze świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego. Radosna agapa po nocnej Wigilii Paschalnej z pieczonym prosiakiem i winem, przeciągająca się do późnych godzin nocnych, jest bardzo budująca. Każdego roku przybywa osób, które najpierw świętują podczas przepięknej liturgii, a potem przy stole. Tu chce się wracać – dodaje.


Masz pomysł – przyjdź


Bernadetta i Piotr Holakowie należą do tutejszej wspólnoty Oikos Berit. Oboje też wspierają duszpasterską radę parafialną. – Oczywiście wspieramy swoją parafię modlitwą, pieniędzmi i pracą fizyczną – podkreśla Bernadetta. – Tu jest jak w domu, więc i prace są często podobne do tych domowych. Każdy znajdzie coś dla ciała i dla ducha. Nic nie sprawia takiej radości jak „bycie dla”. Kiedy wracam do domu, jestem bardzo szczęśliwa, a poziom moich endorfin mocno wzrasta – dodaje z uśmiechem.


Przy tak ogromnej liczbie dzieł świeccy wiedzą, że księża nie są w stanie sami wszystkiego zrobić i trzeba im pomóc, dlatego wsparcie parafian jest bardzo ważne. – Przy wspólnych pracach zacieśniamy relacje, uczymy się od siebie, ale też możemy dostrzec swoje braki, przyjrzeć się im i nad nimi popracować. Czuję się częścią tej rodziny. Parafia jest dla mnie domem duchowym i matką – wyjaśnia zielonogórzanka. – Wiem, że mogę tu też przyjść do księdza na kawę i tak po prostu pogadać. A gdy chcemy spotkać się w jakiejś grupie, aby pomodlić się czy porozmawiać, to wystarczy zapytać księdza, czy jest wolna salka. Nasz wspólny dom jest otwarty na różne inicjatywy. Masz pomysł? Chcesz go zrealizować? Wiesz jak? Wiesz z kim? To przyjdź, pogadaj, bo być może właśnie tutaj znajdzie się na to przestrzeń. Ostatnio zaproponowaliśmy naszemu proboszczowi, że złożymy się na stół pingpongowy. Zgodził się i mamy stół. Podoba mi się właśnie to, że możemy być sobą. Nikt tu nas nie ocenia, każdy akceptuje drugiego takim, jaki jest. Nic tak nie przemienia człowieka jak miłość – dodaje.


Dokładnie taka 
jak ludzie


Zaangażowania świeckich w parafię nie wolno się bać. – Jesteśmy dla tych ludzi i powinniśmy wraz z nimi iść. Nie mogę być oddzielony od świeckich i obawiać się ich albo traktować na zasadzie: „Mam pewien pomysł i chciałbym znaleźć ludzi, którzy będą to realizować”. Nie tędy droga – twierdzi proboszcz ks. Robert Patro. – Zasada jest taka: kiedy mamy jakiś wspólny pomysł, przedyskutowany i rozeznany, razem nad nim pracujemy. Wtedy to ma sens! Wówczas świeccy nie są tylko dodatkiem do życia kapłana, lecz integralną częścią całości. I nie jest to wcale zamazywanie pewnych ról, że teraz kapłaństwo będzie przyćmione ludźmi świeckimi, którzy przejmą kontrolę. To są nieuzasadnione obawy. Wspólnie możemy zrobić o wiele więcej. Raz przychodzą kapłani z jakimś pomysłem, a kiedy indziej świeccy. Duch Święty działa nie tylko przez kapłanów. Nie możemy tylko mówić o potrzebie zaangażowania świeckich w parafię – trzeba ich po prostu angażować – dodaje.


Tutejsi świeccy powtarzają, że parafia jest dokładnie taka jak ludzie, którzy ją tworzą. – Nasza parafia jest najpiękniejsza pod słońcem, bo jest nasza – podkreślają Iwona i Andrzej Szablewscy. – Każdy ksiądz do nas posłany wcześniej czy później pójdzie dalej, do innej wspólnoty czy innych dzieł. Nam ksiądz biskup dekretu nie da, my tu zostaniemy! Dlatego tak ważne jest, by świeccy angażowali się w budowanie wspólnoty parafialnej i brali za nią odpowiedzialność. Potrzeba więc otwartości zarówno ze strony księży, jak i świeckich, bo inaczej po prostu się nie da. My mamy szczęście, że Pan Bóg i ksiądz biskup posyłał do nas wspaniałych, odważnych księży, którzy są otwarci. Dzięki temu możemy siebie nawzajem ubogacać, tworząc nasz wspólny dom – dodaje.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast