Od wielu lat interesują mnie dewocjonalia i pamiątki religijne, nie tylko ze względu na moje potrzeby, ale i ot ze zwykłej ciekawości.
Jak wiadomo jest to – określając językiem handlowym – duży rynek, a zapotrzebowanie na różne produkty wydaje się nie maleć. Wśród tradycyjnej oferty, zdarzają się propozycje nietypowe, czasem oryginalne, czasem zaskakujące, a zdarza się też, że delikatnie to określmy – dziwaczne. Istnieje, jak zawsze, również napięcie pomiędzy dobrym smakiem i jakością, a kiczem, który, dodajmy, raczej przeważa. Mam trzy obiekty, które mnie bardzo zaskoczyły w tym względzie, chodź dzielą je lata, a prawie epoki. Pierwszym, kojarzonym jeszcze z dzieciństwa, jest plastikowa figurka ze znanego sanktuarium nawiązująca do przedstawienia Najświętszej Maryi Panny, która po odkręceniu korony służyła, jako zbiorniczek na wodę święconą. Drugim – lata później – różaniec w formie karty kredytowej, a trzecim pościel „religijna” (np. z przedstawieniami Pana Jezusa i Jego Matki). Pierwszy – zdziwił, drugi zaintrygował, trzeci – dla mnie – był nie do przyjęcia. Twórcom tych artykułów nie brakuje pomysłów, inwencji, ale też czasem niestety hamulców. Wspominam tę tematykę, zaintrygowany kolejnym obiektem, na który niedawno trafiłem w sieci, czyli na różaniec-przytulaniec. W kropki, w kwiatki, „przytulanka” modlitewna – dobry pomysł?•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.