W gorzowskiej katedrze, ostatniego dnia września, miał miejsce jubileusz Duszpasterstwa Akademickiego. Okazuje się, że zmarły przed ośmioma laty jego duchowy przewodnik wciąż inspiruje.
A jubileusz to niemały, bo świętowano 50-lecie DA. Jak przy takiej okazji bywa, padło wiele ważnych słów, a także było wiele serdecznych uścisków ludzi, którzy od dawna się nie widzieli. Wychowankowie duszpasterstwa to dziś ludzie różnych stanów i zawodów rozsiani po całej Polsce. Gdy zakończyła się Msza św. w katedrze zauważyłem kilka osób robiących sobie zdjęcia przy pomniku ks. Witolda Andrzejewskiego. Ale nie jak przy kimś obcym i nieznanym, ale jak z dobrym przyjacielem. Jedna z kobiet po prostu go objęła. A gdy później podszedł jeden z mężczyzn, powiedział, że dobrze byłoby, aby ten pomnik był na jakimś podwyższeniu. Na to wcześniej wspomniana pani powiedziała: „Ale przecież tak jest dobrze! On zawsze był blisko ziemi”. I coś w tych słowach jest! Kilka razy miałem okazję zrobić wywiad z ks. Witoldem, a także dziennikarskim okiem przypatrywać się jego duszpasterskiej posłudze. Zawsze inspirował ludzi do spraw duchowych i spojrzenia w niebo, ale też zawsze był blisko ziemi, a konkretnie drugiego człowieka i jego spraw, interesując się jego chlebem powszednim. Gdy zapytałem panią od zdjęcia, co dało jej duszpasterstwo, odpowiedziała: „Szef zawsze mówił, że Kościół jest kawałkiem naszego codziennego życia. To zostało mi do dziś”.