Niedziela Chrystusa Króla to święto patronalne Wyższego Seminarium Duchownego naszej diecezji. Jak co roku z tej okazji rektor napisał list.
Siostry i Bracia, Drodzy Przyjaciele!
Wiara każdego z nas jest drogą i gdy się nad tym zastanowimy, to możemy przyznać, że nigdy nie idziemy po niej w pojedynkę. Może się do tego przyzwyczailiśmy, może jest to dla nas tak oczywiste, jak nasze poranne wstawanie i rozpoczynanie nowego dnia; jak nasze przychodzenie do kościoła i pewność, że nie będziemy w nim sami. A jednak obecność na Eucharystii uświadamia nam, za każdym razem na nowo, że w tej drodze, którą jest wiara, potrzebujemy wspólnoty, czyli siebie nawzajem. Potrzebujemy tych, którzy kroczyli po niej przed nami. Dzisiaj dzięki nim możemy spojrzeć w lewo, spojrzeć w prawo i pomyśleć: „Boży zamiar względem każdego z nas nie jest samotnością”. A może rozglądając się w naszych kościołach, zauważamy, że kogoś miejsce jest wolne, że czyjaś ławka jest pusta, że za filarem czy w przedsionku nie stoi ktoś, kto miał taki zwyczaj. Nasza wspólnota ma zawsze czyjąś konkretną twarz. Dobrze jest móc słuchać słowa Bożego we wspólnocie, razem z innymi śpiewać, wspólnie wołać „Ojcze nasz”, przekazać sobie znak pokoju, a potem wypowiedzieć „Amen” przyjmując Pana czyniącego nas swoim Ciałem w Eucharystii. Nawet rozpoczynając akt pokutny, na co może nie zwracamy często uwagi, wołamy przecież: „spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam Bracia i Siostry”. To wszystko, żeby jeszcze raz powiedzieć: „Wierzymy zawsze we wspólnocie”.
Tak właśnie możemy odczytać dzisiejsze pierwsze czytanie. Dla Boga wspólnota ma zawsze czyjąś konkretną twarz: „zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał”. Dzisiaj słuchając proroka Ezechiela wracamy do Bożego sposobu patrzenia na nas na drogach wiary. A Pan rozpoznaje kondycję każdego z nas i, jaka by ona nie była, nigdy nie jest powodem do jego nieobecności. Wręcz przeciwnie – każda rozpoznana oznacza zaangażowanie Boga w naszą historię. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że Bóg każdego z nas postrzega jako dobro, które wyszło z Jego rąk. Dobro może niekiedy zabłąkane, skaleczone, chore, a kiedy indziej tłuste i mocne, ale zawsze jako dobro. Dlatego w opisie sądu ostatecznego z Mateuszowej Ewangelii mówi zarazem do nas i w naszym imieniu: „Byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście mnie; byłem nagi, a przyodzialiście mnie; byłem chory, a odwiedziliście mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie”.
Wszelka posługa w Kościele, wszelkie powołanie wpisuje się w ten Boży sposób patrzenia na to, co powołał do istnienia. A to jest królewski sposób patrzenia – królewski, czyli wolny od zawiści, od urazy, od chęci odwetu, od resentymentu, ale także od zniechęcenia czy małoduszności; królewski sposób widzenia wszechświata, czyli taki, który w każdej kondycji zachowuje wolność, by przychodzić w nasze życie bezinteresownie i czynić w nim znaki nadziei.
Wezwanie naszego seminarium „Jezusa Chrystusa Króla wszechświata” sprawia, że ostatnia niedziela roku liturgicznego jest naszym świętem patronalnym. Myślimy więc o naszej wspólnocie seminaryjnej, która dla powołującego Pana ma twarz naszych alumnów, i pytamy się jak rzeczywiście być tymi, którzy posługują, tzn.: jak każdego dnia na nowo rozpoznawać dobro i w odpowiedzi na nie angażować swoje życie? Jesteśmy w stanie czynić tak jak Pan tylko wtedy, gdy widzimy tak jak On. Bóg powołuje, czyli daje rozpoznać nam w nas samych dobro, ale Bóg powołuje, czyli daje także w taki sposób spojrzeć na tych, których nam w naszym powołaniu zadaje i powierza. Modlimy się o to świadomi, że nikt z nas sobie tego dać nie może.
Cieszymy się, że rozpoczynamy już 4 rok pobytu w naszym domu w Gorzowie, który jest początkiem 77 roku istnienia seminarium duchownego w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Cieszymy się, że w tym roku rozpoczęło formację 5 nowych alumnów, co sprawia, że wszystkich przygotowujących się do posługi kapłańskiej w naszej diecezji jest 13 młodych ludzi. Jednak słysząc o 13 alumnach, dobrze byśmy jako małżonkowie, osoby samotne, osoby konsekrowane, a może ci, którzy noszą w sobie pytanie o swoje powołanie, zapytali się, czy mam w sobie zdolność patrzenia w Boży sposób na moją konkretną wspólnotę – na moją parafię? Czy rozpoznaję ją jako dobro złożone w konkretnych osobach, podążających razem ze mną po drogach wiary? Czy jestem gotów, by w niej posługiwać? Dla jednych będą to posługi, udzielane przez biskupa: lektorat, akolitat, może święcenia diakonatu stałego, może bycie szafarzem, precentorką; dla innych zaangażowanie w liturgię, w prowadzenie kancelarii czy śpiewu, grup modlitewnych i charytatywnych… tyle jest możliwości, jeśli tylko rozpoznajemy nasze wspólnoty jako dobro.
Jako członkowie seminaryjnej społeczności wyszliśmy z konkretnych wspólnot i jesteśmy do nich posłani. Właśnie dlatego w każdy czwartek w Eucharystii w szczególny sposób składamy na ołtarzu wszystkich naszych Dobroczyńców, Przyjaciół Paradyża, wszystkich, którzy sprawę powołań noszą w swoich sercach. Chcemy Wam serdecznie podziękować za wsparcie i towarzyszenie naszej seminaryjnej wspólnocie — i duchowo, i materialnie, — abyśmy mogli stawać się pasterzami obecnymi we wspólnotach i dla nich, rozpoznających w nich dobro swego życia.
ks. dr Mariusz Jagielski