najomy proboszcz wspomniał w rozmowie ze mną o coraz większych trudnościach w kontaktach z dyrekcjami szkół na temat organizacji katechezy w szkole: ilości godzin, miejsca w siatce godzin, łączenia oddziałów, zatrudniania katechetów itd. Broń Boże, nie chcę generalizować, iż tak jest w każdym przypadku. Oczywiście, że nie. Spotkamy się z różnym – że tak powiem – stopniem życzliwości. Nie ulega wątpliwości, iż ostatnie propozycje Ministerstwa Oświaty dotyczące organizacji lekcji religii w szkole uaktywniają dotąd ukrytą niechęć do religii i Kościoła. Że problem z lekcją religii w szkole jest, to wiadomo, nie od dzisiaj. Trzeba przemyśleć jej kształt, wszak od chwili jej powrotu do szkół minęły dekady, zmieniło się także społeczeństwo. Może trzeba szukać innej formuły katechezy w szkole? Czym innym jest jednak dyskusja o tym, jak ma wyglądać organizacja lekcji religii – każdego wyznania! – w szkole, czym innym mniej lub bardziej otwarte próby jej rugowania pod pretekstem tzw. szkoły świeckiej albo światopoglądowej neutralności państwa. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż stosunek państwa do Kościoła nie jest zdefiniowany w polskiej Konstytucji ani jako świeckość, ani jako neutralność.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.