Gdyby zapytać o jej znak rozpoznawczy to niejeden wschowianin powiedziałby: „Uśmiech i aparat fotograficzny”. Migawka aparatu to jej sposób na opowieść o mieście, ludziach i wierze.
Niedawno wraz z synem przygotowała kalendarz o klasztorze franciszkanów, w którym mieści się sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. A miejsce to wiąże się z całym jej życiem. Klasztor mijała codziennie już od najmłodszych lat, ponieważ jej przedszkole mieściło się tuż obok. A i później po szkole często tu zaglądała, sama albo z koleżankami. – Można było zawsze porozmawiać z ojcami i wejść na „zdrowaśkę” – uśmiecha się Krystyna Pruchniewska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.