Zbliża się fala powodziowa na Odrze w Lubuskiem. Ludzie pracują w pocie czoła, aby zabezpieczyć workami z piaskiem jak największy obszar. Tak, jak w Nowej Soli, było dziś w wielu miejscach regionu.
Dziś po południu wodowskaz w Nowej Soli wskazywał 480 cm. Stan alarmowy (450 cm) został przekroczony już wczoraj. Woda intensywnie ma tu wzbierać od soboty ok. godz. 22 i może przekroczyć 600 cm, a najwyższy prognozowany na tę chwilę stan to 673 cm i ma się utrzymywać od 7.00 do 16.00 w poniedziałek 23 września.
Służby miejskie i mieszkańców kolejny dzień z rzędu można było spotkać przy ładowaniu worków z piaskiem. Wśród nich był choćby nowosolski wikariusz ks. Konrad Jasiewicz, ale też proboszcz z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Zielonej Górze. - Mam trochę wolnego czasu i usłyszałem, że jest tu potrzeba pomocy, więc przyjechałem - wyjaśnia ks. Paweł Łobaczewski. - Ten teren jest mi bliski, bo leży na terenie parafii pw. św. Michała Archanioła, gdzie stawiałem swoje pierwsze kroki zaraz po powodzi w 1997 r., więc rozumiem, co to znaczy - dodaje.
Po raz kolejny przy ładowaniu worków pomogła pani Aleksandra. Ona też jest z Zielonej Góry, ale tu pracuje. - Pomagamy bliźnim i to jest coś naturalnego - wyjaśnia zielonogórzanka. - Mam tu wielu znajomych i chcę im pomóc. Dziś w obliczu zagrożenia trzeba się jednoczyć - dodaje.
Oczywiście, nie brakowało nowosolan. - Mieszkam przy stadionie i osobiście mój dom nie jest zagrożony, ale wymaga tego sytuacja, żeby tu być i czuję taką potrzebę - wyjaśnia pan Mariusz. - W 1997 r. byłem też i nie mogło mnie zabraknąć teraz - dodaje.
Już trzeci dzień z rzędu była też pani Małgosia. - Chyba nie da się tu nie być. Jak głowa jest zajęta jakimiś zadaniami, to człowiek się mniej stresuje. Warto więc pomagać, żeby się uspokoić i trzymać kciuki za nasze miasto - wyjaśnia. - Wydaje mi się, że Nowa Sól jest dobrze przygotowana do powodzi i raczej jestem spokojna o nasze miasto. Ale realnie martwię się o te miejscowości okoliczne, gdzie wały nie wyglądają jak powinny i nie były odpowiednio zadbane wcześniej. Jest więc dużo obaw, czy wytrzymają. I jeśli tu już nie będziemy potrzebni, to pojedziemy gdzieś dalej. Walczymy! - zapewnia.