- Jeśli staniemy przed krzyżem Chrystusowym, który wnieśliśmy tak uroczyście w tej liturgii i staniemy przed nim, to jest dla nas nadzieja - podkreślił bp Adrian Put w gorzowskiej katedrze podczas inauguracji Roku Świętego.
Otwarcie Roku Jubileuszowego w naszej diecezji 29 grudnia odbyło się w dwóch miejscach: w katedrze gorzowskiej pw. Wniebowzięcia NMP - pod przewodnictwem bp. Adriana Puta i w konkatedrze pw. św. Jadwigi Śląskiej w Zielonej Górze - pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego.
Na wstępie homilii biskup podkreślił, że czas jubileuszu, to czas powrotu do pierwotnej relacji z Bogiem. – Ojciec święty ogłaszając kolejny zwyczajny Rok Święty – bo rok 2025 to rok zwyczajny ustalony według rachuby czasu – zaprasza nas do tego, abyśmy byli świadkami nadziei – zauważył bp Adrian Put. – Przyznam się szczerze, że dosyć długo zastanawiałem się o co chodzi papieżowi. Dlaczego tak proste, a jednocześnie wymagające słowa wzywające nas do bycia świadkami nadziei. Jeśli jubileusz to powrót do pierwotnej relacji z Bogiem, to uporządkowanie według Ezdrasza porządku świątynnego, religijnego i według Nechemiasza porządku społecznego, bo relacja z Bogiem nie dotyczy przecież tylko naszego życia wiary – dodał.
Biskup podkreślił, że relacja z Bogiem dotyczy także naszego życia społecznego, politycznego, gospodarczego, narodowego. – Moi drodzy, ile trzeba mieć nadziei, żeby uwierzyć w to, że my Polacy – już chyba nie tyle poróżnieni, co wrodzy sobie – wrócimy do pierwotnej relacji z Bogiem. Zobaczcie co dzieje się w internecie, co dzieje się w mediach, co dzieje się pomiędzy nami. Dzisiaj z dwóch, trzech, czterech obozów społecznych coraz trudniej nam rozmawiać ze sobą. Już nie tyle obmowa, oczernienie kogoś staje się celem, co bardziej zniszczenie i unicestwienie tego drugiego – zauważył biskup.
Czy ten rok coś zmieni? Czy jest dla nas nadzieja? Czy mamy przyszłość? – to pytania, które tego dnia stawiał kaznodzieja. – Według różnych statystyk przewiduje się, że w przyszłym roku urodzi się ok. 500 gorzowian. Nie mówimy o tych, którzy przyjadą z okolicznych gmin czy powiatów, ale mówimy o naszych rodzinach tu w mieście. W 120-tysięcznym mieście urodzi się ok. 500 dzieci. Czy jakaś wojna wydarzyła się w naszych granicach? Czy zniszczono jakieś osiedle? Czy mamy nadzieję na przyszłość? Czy zaczynamy być ostatnim pokoleniem, które tak będzie świętowało Rok Święty? Czy jesteśmy już ostatnim pokoleniem, które tak w naszej ojczyźnie celebruje wiarę? – pytał biskup.
Duchowny przyznał uczciwie, że nie ma gotowej odpowiedzi. – Nie wiem czy uda nas się uratować jako naród? Nie wiem czy uda nam się uratować nas jako Kościół diecezjalny? Ale jeśli nie powrócimy do Pana to, ta historia dobiegnie końca – zauważył na koniec i dodał: – Ojciec święty Franciszek pokazuje nam, że jeśli przyjedziemy do Niego, jeśli staniemy przed krzyżem Chrystusowym, który wnieśliśmy tak uroczyście w tej liturgii i staniemy przed nim, to jest dla nas nadzieja. Jeśli wrócimy do Pana, to On odmieni los diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Jeśli wrócimy do Pana, to On odmieni los Kościoła w Polsce i naszego narodu. A wtedy usta nasze będą pełne śmiechu i będziemy śpiewać z radości.