Na ścianie przy drzwiach do kościoła pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie pod osłoną nocy z 3 na 4 marca ktoś namalował wulgarne słowa pod adresem Pana Boga. Niepierwszy taki napis i niestety nieostatni. Ten jest znamienny, ponieważ w trzech słowach autor popełnił dwa błędy ortograficzne: jeden w wyrazie, którego cytować nie będę ze względu na jego niecenzuralny charakter, drugi w wyrazie „Bóg”, które to słowo autor zapisał jako „Bug”, a nie przypuszczam, by mu rzeczywiście chodziło o nazwę rzeki, którą tak się właśnie zapisuje. Nad czym tu się właściwie użalić? Nad kiepską ortografią, nad głupim wandalizmem czy nad wątpliwej jakości buntem? Trudno uwierzyć w protest przeciwko Bogu wyrażony z takimi błędami. Przynajmniej mnie. Zresztą, czy to jest pogląd, z którym dałoby się dyskutować? To nawet nie jest pogląd, to jest obelga. Zachowując wszelkie proporcje – bo gdzie temu wandalowi do reformatorów Kościoła – Luter przybijał tezy na drzwiach, co wcale nie było niczym nadzwyczajnym, gdyż była to typowa forma inspirowania do debaty publicznej. Tu o żadnej debacie mowy nie ma. Nie chcę być adwokatem Boga i rozsądzać, czy On obrazi się na nieszczęśnika, czy się nad nim zlituje. To sprawa między nimi. Ale jesteśmy jeszcze my, czyli ci, którzy w tego Boga (przypominam, że słowa odmieniające się na „o” piszemy przez tzw. „ó kreskowane”) wierzą. Tutaj pojawia się pytanie, czy rzeczywiście z każdym należy rozmawiać. Ano nie. Rozmawiać należy tylko z tymi, którzy sami chcą rozmawiać. Krzyczących, wznoszących wulgarne hasła i zaciśnięte pięści, malujących po murach trzeba przeczekać albo czasami nawet zignorować. Trudno bowiem rozmawiać z kimś w stanie silnego emocjonalnego wzburzenia. To nie jest stan dobry dla racjonalnych argumentów. Ale przecież coś się musi za tym krzykiem kryć. Z jakiegoś bólu (nie „bulu”!) on wyrasta. Coś musiało się wydarzyć. Ale co dokładnie, będziemy mogli się dowiedzieć dopiero wówczas, gdy ochłoną emocje, a krzyczący sam zechce opowiedzieć, co go skłoniło do ucieczki w taką – mało dyplomatyczną – formę rozmowy z samym Panem Bogiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.