Mój ulubiony ostatnio kaznodzieja, znany jako J. John, w jednym z kazań opowiadał historię, jak to jechał ulicami Londynu i zatrzymał się na światłach. Stał przed nim samochód z reklamą usług hydraulika. Na tyle samochodu napisano, że zakład powstał w roku – załóżmy – 2017. J. John pobiegł do kierowcy samochodu, by mu powiedzieć, aby zlikwidował tę reklamę, ponieważ robi więcej szkody niż pożytku: „Wszyscy, którzy to czytają, dowiadują się, że nie masz doświadczenia!”. Ta historia była mu potrzebna, aby wysnuć konkluzję, że chrześcijaństwo zostało założone przed dwoma tysiącami lat i ma miliony zadowolonych klientów. Dodajmy uczciwie, że ma też niemałą grupę klientów niezadowolonych. Ci niezadowoleni odchodzą. A ci zadowoleni przychodzą albo powracają. Podczas liturgii paschalnej tysiące dorosłych osób przyjmą sakrament chrztu świętego. W niektórych krajach – jak Francja – mówi się wręcz o masowym zjawisku. U nas chrztów dorosłych jest dużo mniej, a to z tego względu, że znakomita większość społeczeństwa jest ochrzczona. I to oni – ochrzczeni – odchodzą. Ale zdarza się – jak mi opowiadał znajomy proboszcz – że dawni apostaci, którzy podejmowali decyzję pod wpływem chwili, powracają. Okazało się, że odejście dało im mniej zadowolenia, niż się spodziewali.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.