Cóż za radość, co za nowina, rzec by można: to wprost niezwykła niespodzianka.
Tak zaczynam, ale w sumie zastanawiam się, czy to, o czym chcę napisać, a co kojarzy mi się po prostu z PRL-em, to jeszcze powinien być dziś powód do żartów? Wprawdzie pochodzę z pokolenia, które cieszyło się na widok pomarańczy, zachowywało jednorazową torbę reklamową do wielokrotnego użytku i znało tylko dwa kanały w telewizji, ale to przecież było tak dawno temu, że prawie już nikt nie pamięta. Ale „prawie”, jak wiadomo, robi różnicę i tak jest w tym przypadku, bo z czym, jak nie z PRL-em właśnie, może mi się jeszcze kojarzyć ten bez mała sensacyjny „news” obiegający miasto i internet, że oto znów mamy w Głogowie kasę biletową na dworcu kolejowym i co jeszcze ciekawsze – uwaga, uwaga – „czynną”. A to naprawdę niezwykłe, że znalazł się przewoźnik, który postarał się, żeby w kilkudziesięciotysięcznym mieście była nie tylko kasa biletowa, ale nawet czynna! Gratulacje w imieniu wszystkich (zwłaszcza wielu starszych) osób, które przegrywały „pojedynki” z automatami do biletów. O tym wydarzeniu informuję z miasta, z którego – tylko przypomnę – pociągiem dojedziesz bezpośrednio do Berlina, ale do Warszawy już raczej nie, jednak dla prawdziwych podróżników to przecież nie jest przeszkoda – zwłaszcza jak mają bilet.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści