Polecieli pożegnać papieża Franciszka

Przez ostatnie dni tysiące osób z całego świata żegnało papieża Franciszka w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Wśród nich nie zabrakło także naszych diecezjan.

Krzysztof Król

|

GOSC.PL

dodane 26.04.2025 08:37

Pożegnać papieża pojechał proboszcz parafii w Sulęcinie - ks. Sławomir Przychodny. - Jeszcze dwa miesiące temu byłem na audiencji Ojca Świętego. On pomimo choroby był gospodarzem, który widział człowieka. Zresztą papież Franciszek w czasie całego swojego pontyfikatu szczególnie nauczył mnie zauważania tych, którzy są niewidoczni - podkreśla proboszcz z Sulęcina. - Teraz postanowiłem przyjechać pożegnać go osobiście. Miałem 10 minut możliwości modlitwy przy Jego trumnie i czułem, że bardzo go brakuje. Wierzę, że jego misja się nie kończy - dodaje.

Ta krótka wizyta w Rzymie, tu przed pogrzebem papieża, na długo pozostanie w jego pamięci. - Wzruszony byłem wielkim tłumem, który w samej bazylice był rozmodlony i z wielkim szacunkiem - szczególnie młodzież - oddawał cześć papieżowi. Na ulicach gwar, a w bazylice godna cisza - relacjonuje ks. Przychodny. - Modliłem się również za moją parafię, diecezję, rodzinę, za kapłanów oraz nowe święte powołania, ojczyznę i oczywiście za Kościół przed konklawe. To był wyjątkowy czas i wyjątkowe chwile. Jesteśmy Kościołem, który odpowiada za wybór nowego papieża, kardynałowie są ważni i my też przez swoją modlitwę i świadectwo jesteśmy ważni - dodaje.

Nasi diecezjanie żegnają papieża
Gość Zielonogórsko-Gorzowski

Z proboszczem do Rzymu wybrał się Mariusz Kępka. Jego znajomość z papieżem Franciszkiem zaczęła się w 2013 roku, kiedy spędzał w Rzymie święta Bożego Narodzenia. - W nadzwyczajny dla mnie sposób otrzymałem zaproszenie do udziału w Pasterce, której przewodniczył Ojciec Święty.
Było to głębokie spotkanie mnóstwa ludzi z tym "skromnym papieżem" - wspomina mieszkaniec Sulęcina. - Kolejne lata naszej więzi biegły nieco chłodniej. Byłem wtedy pod wpływem środowisk nie do końca przychylnych sposobowi bycia, myślenia i duchowości argentyńskiego Ojca Świętego. Dopiero w 2020 roku, gdy przygotowywałem się do warsztatów "Jak rozmawiać o Bogu, aby do Niego nie zrażać?" sięgnąłem do "Ewangelii Gaudium" Franciszka. Adhortacja ta była dla mnie odkryciem i ożywczym powiewem, pełnym prostych zdań o głoszeniu Boga innym ludziom, ale przede wszystkim okazała się pełna światła dla mojej relacji z Bogiem - dodaje.

Wieść o śmierci papieża bardzo zasmuciła mieszkańca Sulęcina. - Do dzisiaj nie umiem wyjaśnić, dlaczego tak bardzo. Od Wielkanocnego Poniedziałku spędziłem sporo czasu na poznawaniu opinii i publikacji poświęconych Jego osobie. Dlatego, gdy w zeszłą środę popołudnie mój proboszcz zadzwonił do mnie szaloną propozycją podróży do Rzymu, aby uczcić zmarłego Ojca Świętego, nie wahałem się - wyjaśnia Mariusz. - Całość formalności związanych za zakupem biletów i dokonaniem niezbędnych rezerwacji zajęła mi ok. 25 minut. Na kilka godzin przed wylotem znalazłem jeszcze nocleg i wszystko było gotowe - dodaje.

Ta spontaniczna wyprawa okazała się czasem łaski. - Pokłoniliśmy się doczesnym szczątkom papieża krótko przed północą 24 kwietnia. Spędziliśmy w Bazylice św. Piotra 2 godziny i był to niezwykły czas. Tłumy ludzi płynące przez świątynię w skupieniu, gdzieniegdzie szlochające kobiety i mężczyźni podchodzący do trumny, a w kaplicy Najświętszego Sakramentu rozmodleni i czuwający ludzie - opowiada Mariusz. - Ten czas tutaj to podziękowanie, hołd i błaganie Boga o mądrego i świętego następcę Franciszka. Dla mnie osobiście wyprawa do Rzymu w Roku Jubileuszowym, w dodatku w roku moich 50 urodzin, to niespodziewany dar, za który jestem wdzięczny Bogu i dobrym dla mnie ludziom z ks. proboszczem na czele - dodaje.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..