Ufam, że jeszcze kiedyś dopowiem papieżowi Franciszkowi całą resztę

Wielu z nas papieża Franciszka znało głównie z przekazów medialnych. Ks. Piotr Bartoszek, który studiował w Rzymie, miał okazję przyjrzeć się Ojcu Świętemu z innej perspektywy.

Krzysztof Król

|

GOSC.PL

dodane 26.04.2025 08:45

Z papieżem Franciszkiem, podczas studiów w Rzymie miał okazję spotkać się ks. Piotr Bartoszek – dyrektor Instytutu Filozoficzno-Teologicznego w Zielonej Górze. – Zdaję sobie sprawę, że postać Ojca Świętego jest często dla nas tylko jakąś figurą medialną: znamy go z kilku kadrów rozpowszechnianych w mediach i dziennikarskich opinii. Widzimy tyle, na ile nam media pozwalają. A myśląc o papieżu Franciszku towarzyszyło mi w sercu zawsze pytanie: „Jaki on jest naprawdę? Jakim jest człowiekiem?”. Dla mnie papież przestał być tylko figurą z gazet w czasie studiów w Rzymie, które przypadły właśnie w latach jego pontyfikat – podkreśla ks. Piotr.

Momentem, w którym papież dał się poznać bardziej było spotkanie dla wszystkich kleryków i księży studiujących w Rzymie zorganizowane w Auli Pawła VI w pierwszych latach jego pontyfikatu. – Uderzyło mnie przede wszystkim, jak wiele czasu papież miał dla nas. Już podczas katechezy, po kilku słowach przeczytanych z kartki, odłożył przygotowany tekst i zaczął do nas mówić prosto z serca, jak ojciec, z troską o nas, która była wyczuwalna w jego głosie. I coś jeszcze było dla mnie wyczuwalne w jego głosie i bardzo to było dla mnie ważne: radość z bycia powołanym i taka autentyczna świeżość, a także spokój kogoś, kto oddał życie Chrystusowi – wspomina kapłan. – Dla nas  – wówczas młodych księży i kleryków, którzy niejeden raz borykali się ze swoimi wątpliwościami i kryzysami – to było jak spotkać kogoś, kto wie za Kim idzie i wie, że warto iść tą drogą. Dużo w tym też było pogody, humoru i dystansu do klerykalnych spraw, a nie sztywnego czy smutnego przekazu jakichś prawd, choćby najważniejszych. Odpowiadał na nasze pytania, nie tylko na te wyrażone wprost podczas tego spotkania, ale odgadując je w pewnym sensie w naszych sercach. Zdałem sobie sprawę wtedy: Papież dobrze wie, o czym mówi – dodaje.

Po spotkaniu papież jeszcze długo przechodził pomiędzy poszczególnymi sektorami w auli. – Właściwie każdy z nas mógł do niego podejść. I mi też się udało złapać go za rękę, gdy już wychodził na zewnątrz. I pewnie w tym momencie chwytało go za rękę jeszcze kilka innych osób, ale dla mnie nie to było najważniejsze. Spotkałem ojca – podkreśla ks. Piotr. – I za takiego Panu Bogu dziękuję. Kolejne spotkania, gdy miałem możliwość podejść do Ojca Świętego, miały miejsce podczas wizyt ad limina Biskupów z Polski. Zazwyczaj udaje się wejść na to spotkanie też kilku księżom towarzyszącym, i tak się załapałem. Choć to tylko krótka wymiana spojrzeń i słów, uścisk dłoni i wspólne zdjęcie, to dla mnie wciąż było to spotkanie z ojcem. Ta sama otwartość, uwaga, dobroć. Przedstawiono mnie jako studenta z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Papież zapytał mnie, co studiuję. Zdążyłem tylko powiedzieć, że Pismo Święte, i gdy Papież wyrażał zadowolenie z tego powodu, już poproszono mnie o przejście dalej. Nie zdążyłem powiedzieć nic więcej. Ale ufam, że jeszcze kiedyś dopowiem papieżowi całą resztę – dodaje.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..