Korespondencja z placu św. Piotra

Na pl. św. Piotra w Watykanie 8 maja był cały świat. Byli zapewne też nasi diecezjanie, jeden na pewno. To Dawid Makowski - student Papieskiego Ateneum św. Anzelma w Rzymie, ministrant w Watykanie i ceremoniarz zielonogórskiej konkatedry, który podzielił się z nami przeżyciami drugiego dnia konklawe.

Watykan, godz. 15.43

Oczy całego świata są zwrócone na jeden średniej wielkości komin, który zwiastuje to, co się wydarza za zamkniętymi drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej. Oczekujemy dziś białego dymu, który będzie mówił nam o tym, że kolegium elektorów wybrało nowego papieża.

Na placu Świętego Piotra atmosfera jest bardzo pozytywna. Czuć to, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w wierze. Raz po raz ktoś rzuci jakimś nazwiskiem kardynała, który według niego mógłby zostać papieżem. Wszyscy bowiem oczekują rozwoju wydarzeń. Z nadzieją patrzymy więc w niedaleką przyszłość, czekając na tego, kto zostanie wybrany. Ten czas oczekiwania przepełniają radość i oklaski, które towarzyszą przybyciu mewy na dach przy kominie. Dla wielu pielgrzymów i turystów mewa jest bowiem znakiem rozpoznawczym, że przy kominie coś się dzieje (śmiech).

Przed placem św. Piotra stacjonują media, które relacjonują to, co się dzieje przed bazylika Świętego Piotra. Wielu udziela wywiadów, rozmawia o Kościele i papiestwie, wielu też dzieli się z dziennikarzami swoimi przeżyciami stąd, z Rzymu.

Za nami już trzy głosowania (jedno wczorajsze i dwa dzisiejsze). Przed nami kolejne głosowania (przynajmniej jedno), które być może już dziś rozstrzygną, kto zostanie papieżem. Raczej wszyscy byli świadomi, że po pierwszym głosowaniu będzie czarny dym. Z każdym kolejnym głosowaniem rośnie jednak pragnienie zobaczenia w końcu białego dymu. Ile na niego poczekamy? 

Korespondencja z Placu Świętego Piotra

Watykan, godz. 20.28

Okazuje się, że czekaliśmy w sumie jeden pełny dzień.

Wybór papieża Leona XIV był zaskakujący. Gdy zobaczyliśmy biały dym, tłum zaczął skandować, że papieżem został kard. Pietro Parolin. On był oczekiwany i faworyzowany przez media. Wielkim zaskoczeniem okazał się jednak wybór kard. Prevosta. Kiedy wypowiedziano jego imię i nazwisko tłum zamarł i wszyscy pytali: „Kto to jest?", "Kim on jest?", "Ile ma lat?", "Skąd jest?”. Chyba nie trzeba mówić, że wypowiedziane później imię nowego papieża wzbudziło tym większe zdziwienie. Jednak jego wyjście na balkon bazyliki było kojące. Ma coś w sobie, co szybko sprawiło, że ludzie zaczęli się po prostu cieszyć, że to właśnie on został papieżem. Może o to chodziło, aby to był ktoś, o kim się aż tak głośno nie mówiło...

I jeszcze jeden znak: tuż przed wyborem przy kominie pojawiły się trzy mewy. Weszły jakby w orszaku na dach. Następnie jedna przekazała swemu dziecku (malutkiej mewie) jakieś zwierzątko, które upolowała i trzymała w dziobie. Mały ptak zjadł pokarm, nasycił się. Po chwili nastąpił biały dym, a kiedy wygłaszano orędzie o nowym papieżu, mewa latała z góry na dół, radośnie tocząc koła wokół balkonu bazyliki. Piękne!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..