"Pragniemy miłosierdzia" - to hasło zakończonej XX. Rowerowej Pielgrzymki z Rzepina na Jasną Górę. Do Czarnej Madonny pojechało 50 osób.
Zwieńczeniem pielgrzymki była uroczysta Msza św., która odbyła się 10 lipca w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Natomiast dziś pątnicy wracają do swoich domów.
Tegoroczna pielgrzymka była szczególna, bo 50-lecie święceń kapłańskich w tym roku obchodzi jej pomysłodawca czyli proboszcz rzepińskiej parafii ks. prał. Stanisław Wencel, który - jak zawsze - pojechał na Jasną Górę.
Przez minione lata z Rzepina wyruszyła pielgrzymka piesza, biegowa, rowerowa, a nawet rolkowa. - Jedyną pielgrzymką, która przetrwała do dzisiejszych czasów jest pielgrzymka rowerowa - wyjaśnia wikariusz ks. Damian Wierzbicki.
Pątnicy na jednośladach mieli dziennie do pokonania od 75 do 90 km. Drugi raz w pielgrzymce wzięła udział Dorota Urlik z Rzepina. - Trudności nie brakowało, chociażby podjazdy pod górki, ale intencje z którymi się wybrałam pomagały jechać do przodu - zauważa rzepinianka.
Na Jasną Górę pojechali jednak nie tylko rzepinianie. To była już piąta pielgrzymka Jagody z Jenina. - Jedna osoba z naszej parafii miała kontakt z rzepińską parafii i nas „wkręciła”. Cieszę się, że co roku mogę wracać na Jasną Górę - uśmiecha się Jagoda. - Myślę o pieszej wędrówce, ale na dwa tygodnie trudniej się wyrwać. Natomiast pielgrzymka rowerowa umożliwia dostanie się tutaj w krótszym czasie - dodaje.
Oczywiście pielgrzymka nie mogłaby się odbyć, gdyby się osoby zaangażowane w organizację. Funkcję porządkowego pełnił Bartłomiej Wieliczko, który jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej. - Pielgrzymka to czas modlitwy i doświadczenia wspólnoty - podkreśla i dodaje: - Piękne jest to, że na pielgrzymce nie mówi się: „pan/pani”, ale: „bracie/ siostro”. To pokazuje, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga.
Na Jasnej Górze pielgrzymi pozostali do piątku. W drodze powrotnej zatrzymają się w sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej.