Poznali się dzięki Katolickiemu Stowarzyszeniu Młodzieży. W nim dojrzewali też we wzajemnej miłości, dlatego nie zamierzają zrezygnować z zaangażowania we wspólnotę.
Co ciekawe, ich droga do KSM była bardzo różna. Kamil Graczyk trafił przez przypadek. – Miałem zadanie do wykonania: zawieźć kaesemowiczów na spotkanie do Paradyża i wrócić do domu. Jednak zostałem i na rekolekcjach, i na dobre w KSM – mówi. Natomiast w przypadku Marty była to znacznie dłuższa droga. – W liceum miałam religię z ks. Marcinem Bobowiczem, który przez rok zachęcał mnie, żebym wstąpiła do KSM. Jednak przyszłam dopiero wtedy, gdy został przeniesiony do parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zielonej Górze i założył tam oddział. Moje kuzynostwo zaczęło chodzić na spotkania i mnie też zaciągnęli – śmieje się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł