Jak paciorki różańca

Gdy przyjeżdżali tu przesiedleńcy ze Wschodu, wielu z nich nie miało różańców. Albo nie zdążyli ich zabrać ze swoich domów, albo zaginęły im w podróży. Ale to nie był problem – wystarczyło z polnych kwiatów powiązać dziesiątki, modlić się do Maryi, a potem złożyć u Jej stóp pachnące bukiety.

ks. Marcin Siewruk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 40/2017

dodane 05.10.2017 00:00
0

W oknach domu stoją doniczki z bujnymi czerwonymi kwiatami. Drzwi otwiera uśmiechnięta pani Elżbieta. W jednym z pokoi stoi czarny fortepian, bo gospodyni jest emerytowaną nauczycielką muzyki. Gra na instrumencie pozostała jej wielką pasją. Drugi pokój jest kolorowy – różnobarwne kłębki wełny, druty i wyczarowane przez zgrabne palce pani Elżbiety robótki.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..