Gdy przyjeżdżali tu przesiedleńcy ze Wschodu, wielu z nich nie miało różańców. Albo nie zdążyli ich zabrać ze swoich domów, albo zaginęły im w podróży. Ale to nie był problem – wystarczyło z polnych kwiatów powiązać dziesiątki, modlić się do Maryi, a potem złożyć u Jej stóp pachnące bukiety.
W oknach domu stoją doniczki z bujnymi czerwonymi kwiatami. Drzwi otwiera uśmiechnięta pani Elżbieta. W jednym z pokoi stoi czarny fortepian, bo gospodyni jest emerytowaną nauczycielką muzyki. Gra na instrumencie pozostała jej wielką pasją. Drugi pokój jest kolorowy – różnobarwne kłębki wełny, druty i wyczarowane przez zgrabne palce pani Elżbiety robótki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.