W akcji ratowania wyposażenia płonącej wieży katedralnej w Gorzowie Wlkp. brali udział nie tylko strażacy, ale również mieszkańcy.
- Byłyśmy na Mszy św. w katedrze, kiedy nagle wbiegli policjanci. Nie wiedziałyśmy o co chodzi. Potem ksiądz powiedział, żeby wszyscy spokojnie wyszli z kościoła. Dopiero przed katedrą zobaczyłyśmy palącą się wieżę. Trzeba przyznać, że niezwykły spokój kapłana sprawił, że wszyscy bez paniki wyszli ze świątyni. W pierwszym odruchu wzięłyśmy do ręki różaniec i odmawialiśmy koronkę do Bożego Miłosierdzia. Dołączyło się jeszcze kilka innych osób. Gdy księża pobiegli ratować Najświętszy Sakrament, ludzie zaczęli wynosić z katedry konfesjonały i obrazy. W tym czasie na placu przed katedrą na scenie występowali aktorzy gorzowskiego teatru. Gdy zobaczyli, co się dzieje, oni również ruszyli na pomoc. Niezwykłe doświadczenie jedności. Nie czułyśmy strachu, ważne było tylko to, że idzie się dla Jezusa, który jest przecież najważniejszy w życiu - opowiadały Arleta Chmielewska i Katarzyna Radziewicz, które pomagały w ratowaniu wyposażenia katedry.
- Usłyszałem, że zaczyna się coś dziać, bo w zakrystii włączył się sygnał alarmowy. Ale dopiero na zewnątrz zobaczyłem, co się wydarzyło - ludzie pokazywali na dymiącą wieżę. Zadzwoniłem na numer alarmowy, ale był zajęty. Udało nam się na szczęście wynieść ze świątyni najważniejsze przedmioty. O drugiej w nocy wróciłem do domu. Godzinkę się zdrzemnąłem i wróciłem do katedry. To pierwszy pożar podczas moich 32 lat służby w zakrystii. I oby ostatni - mówi Zenon Szydłowski, zakrystianin w katedrze.
- Nie potrafię mówić bez wzruszenia, od razu pojawiają się łzy. Z jednej strony niemoc i bezradność, a z drugiej szczera modlitwa, żeby strażakom udało się ugasić pożar i uratować naszą katedrę. Podziwiam strażaków, ich odwagę i determinację w walce z żywiołem. To są prawdziwi herosi. Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa Wlkp., trafnie powiedział, że strażacy czuli przez całą noc wsparcie ze strony mieszkańców i ani na moment nie odpuścili. I udało się! - cieszy się Bożena Nowakowska.
- Wczorajszy dzień wpisał się bardzo tragicznie w życie Gorzowa Wlkp., katedry i całej diecezji. Jednak dzięki ofiarnej pracy służb ratowniczych i wspaniałej postawie mieszkańców, którzy spontanicznie rzucili się do ratowania wyposażenia katedry, nie doszło do najgorszego. To gorzowianie poprosili o odprawienie Mszy św. na nadwarciańskich błoniach w intencji uratowania świątyni. Ludzie od razu pytali, kiedy rozpocznie się zbiórka pieniędzy na remont katedry. Widać, że pożar katedry ich poruszył. Obecnie modlimy się o Boże błogosławieństwo dla ratujących katedrę, oraz o utulenie w żalu tych, których pożar wieży tak bardzo wstrząsnął. Później rozpoczniemy remont katedry - powiedział bp Tadeusz Lityński.
Przeczytaj także: