– Jest takie powiedzenie, że wsiąść na konia i jechać każdy potrafi, ale harmonia jeźdźca z koniem jest sztuką. Jazda konna to dla mnie niesamowita przyjemność i frajda – zapewnia Marta Gielejza.
Po raz pierwszy wsiadła na konia, gdy miała 6 lat. – Moja mama jeździ konno już ponad 30 lat. Jako małe kajtki byłyśmy z siostrą przez mamę wożone co sobotę na konie do Przylepu – wspomina Marta Gielejza z miejscowości Płoty k. Zielonej Góry, przyszłoroczna maturzystka. – Nie byłyśmy wychowywane wśród zakazów: „Nie dotykaj kotka, bo podrapie, pieska, bo pogryzie, a konik pokopie”. Uwielbiamy zwierzęta. Nie ma co owijać w bawełnę, jeździectwo to niebezpieczny sport. Spadłam z konia kilka razy, a w styczniu tego roku miałam nawet wstrząs mózgu. Ale to mnie nie zniechęca. Wsiadam i jadę dalej – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.