- W tym ostatnim czasie mogłem wysłuchać wielu głębokich spowiedzi, zaś uśmiech, który rodził się na twarzach ludzi, przekonuje o potrzebnie bycia pośród chorych - podkreśla ks. Tomasz Duszczak, diecezjalny duszpasterz chorych i służby zdrowia, który opowiada o swojej posłudze w nowosolskim szpitalu w czasie trwającej epidemii.
Co możemy dla nich zrobić?
Ogólnopolski apel „Zostań w domu" jest największą wartością ofiarowaną przez nas dla pracowników służby zdrowia. Słyszymy wiele apeli skierowanych od medyków, między innymi żeby ich nie okłamywać. Proste rzeczy, a jak ważne, by nie tylko wyrazić wdzięczność, ale by zatroszczyć się o życie swoje i bliźnich. Z wielu miejsc dostrzegamy ogromną mobilizację wobec medyków w przygotowywanych posiłkach, produkcji środków ochrony osobistej. Wielką wartością jest pomoc w wymiarze duchowym. Stąd apel i prośba księdza biskupa o modlitwę w intencji pracowników służby zdrowia wyrażona w akcji „Zaadoptuj medyka”. Codziennie też w intencji wszystkich pracowników służby zdrowia naszej diecezji jest sprawowana Msza św.
Na koniec tak po ludzku zapytam - boi się Ksiądz zarażenia koronawirusem?
Przypominam sobie rozmowę z jednym z pacjentów przed operacją: „Boi się Pan?" Odpowiedź była trafna: „Jak ktoś się nie boi, to znaczy, że albo udaje, albo jest niepoczytalny". Oczywiście, że się boję. Ale staram się nie stać w miejscu z głową w murze, tylko widząc mur, odwracać się i iść w innym kierunku. Dla mnie siłą jest słowo Boże, które Kościół daje każdego dnia. Codziennie jestem zaskakiwany lekturą Bożego słowa, które brzmi zupełnie inaczej niż dotychczas. Dlatego tegoroczny Wielki Post jest dla mnie zupełnie inny. Bardziej wewnętrzny niż zewnętrzny.
Szpital w Nowej Soli. Archiwum ks. Tomasza Duszczaka