Członkowie zespołu Ruah Singers wspominają swojego dawnego opiekuna - śp. ks. Krzysztofa Maksymowicza, który zmarł 6 listopada w wieku 59 lat i w 33. roku kapłaństwa.
Kochany, Księże Krzysztofie! Dziękuję Ci za ten piękny, wspólny czas. Dziękuję za wspaniałe wyjazdy, koncerty, niezapomniane spotkania, ojcowską troskę, pyszne potrawy, za wspaniałą przygodę, jaką było śpiewanie i nagrywanie płyt. Dziękuję za wielkie serce, radość, dobroć i za to, że zawsze można było na Ciebie liczyć. To dzięki Tobie poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy towarzyszą mi do dziś. To Ty pokazałeś mi, że można uwielbiać Boga muzyką i nieść Go ludziom poprzez śpiewanie. Wierzę, że kiedyś się spotkamy i wspólnie zaśpiewamy: "Kochajmy Pana, niech żyje w nas". Do zobaczenia!
Agnieszka Barczak
Dziś mogę przyznać, że miałem wiele szczęścia, gdy na drodze mojego dorastania spotkałem duchownych, o których mogę powiedzieć, że stali się ojcami mojej wiary, którzy kształtowali moje patrzenie na wiarę, Kościół, ale także szerzej na ludzi, na świat, na życie, na to, co w nim najważniejsze i najcenniejsze, o co warto walczyć i za czym warto tęsknić. Najwcześniej odkryłem ks. Twardowskiego, który uwodził mnie słowem. W tamtym czasie wielu z nas zaczytywało się w wierszach księdza Jana, którego delikatność, wrażliwość i czuła wiara nadawała ton i styl rodzącej się w nas duchowości. Później był ksiądz Tischner, który zachwycał, bo w języku filozofii wyrażał i nazywał myśli zaledwie przeze mnie przeczuwane, najgłębsze i nienazwane intuicje.
Na nic jednak zdałby się uwodzący urok słów Księdza-Poety, który nie przyszedł, aby nawracać, lecz aby przysiąść się jedynie i powiedzieć, że on, ksiądz, wierzy Panu Bogu jak dziecko, gdyby nie to, że ja wiedziałem, że to możliwe, bo naprawdę spotkałem księdza, który wierzy Bogu jak dziecko. I pewnie pozostałoby ledwie piękną frazą twierdzenie Księdza-Filozofa, że tylko będąc dobrym, jesteś sobą, gdyby nie to, że ja wiedziałem, że to prawda, bo znałem kogoś, kto tak żył. Tym kimś był Ksiądz Krzysztof, mój duszpasterz, nauczyciel, powiernik, przewodnik, przyjaciel, który mi towarzyszył w najważniejszych momentach życia.
I choć dzisiaj już nie ma tego licealisty zauroczonego strofami Księdza-Poety, chodź dzisiaj już nie ma tego studenta, który z przejęciem wgryzał się w myśl krakowskiego Księdza-Filozofa, to wciąż jest i pozostanie na zawsze w sercu nadzieja, której źródłem jest doświadczenie spotkania Księdza, który wierzy Bogu jak dziecko. Wdzięczny jestem i za Księdza-Poetę, i za Księdza-Filozofa, ale największą łaską dla mnie było spotkanie z Księdzem Krzysztofem, ojcem mojej nadziei. Ta nadzieja jest jednym z wielu owoców Jego pięknego, bożego życia.
Paweł Walczak