Obchody 80. rocznicy ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego odbyły się 9 lipca w łężyckim kościele pw. MB Rokitniańskiej i przy pomniku na tamtejszym skwerze Kresowym.
Obchody 80. rocznicy ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego odbyły się 1 lipca w łężyckim kościele pw. MB Rokitniańskiej i przy pomniku na tamtejszym skwerze Kresowym.
W intencji ofiar rzezi dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej na terenie województw południowo-wschodnich w latach 1942–1947 modlono się podczas Mszy św., której przewodniczył bp Paweł Socha. - Gdzie jest duch Boży, tam jest miłość, a gdzie jest ideologia i duch zakłamania i nienawiści, to wydarzają się okrutne, mordercze walki, niszczenie ludzi i całych narodów - mówił w homilii. Kaznodzieja przypomniał czystki etniczne dokonane „z nienawiści do wszystkiego, co obce” przez Ukraińską Powstańczą Armię, wyszkoloną do tego zadania przez hitlerowców, głównie na Polakach, ale także na Żydach, Ormianach i Czechach. - Dziś podczas wojny w Ukrainie widzimy, że doświadczają tego ci, którzy pamiętają walki przeciw Polakom. Dzisiaj oni bardzo cierpią - mówił. - Z naszej strony nie ma postawy odwetu i nigdy jej nie było. Na tę sytuację Polacy odpowiedzieli niezwykłą formą otwartości serca, czyli duchem Bożym, duchem prawdy i miłości, przyjmując do swojego kraju blisko 10 milionów Ukraińców, z których pozostało tu ok. półtora miliona i mają wszystkie prawa w naszym kraju - dodał. Bp Socha przypomniał wielką rolę papieża św. Jana Pawła II w procesie pojednania polsko-ukraińskiego, do którego jednak - mimo pewnych pozytywnych gestów - wciąż daleko. Kaznodzieja wyraził nadzieję, że obecna wojna z Rosją i postawa pomocy, świadczonej przez Polaków pomoże zrozumieć współczesnym Ukraińcom błędy popełnione przez skrajny nacjonalizm. Wezwał także do modlitwy o pokój, umiejętność przebaczania i dar pojednania Polaków i Ukraińców.
Dalsze uroczystości organizowane głównie przez Stowarzyszenie Pamięć Polskich Kresów z Zielonej Góry-Łężycy odbywały się przy pomniku Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Odsłonięto tu dwie tablice, które poświęcił bp Paweł Socha. Pierwszą ufundowali Małgorzata i Sławomir Chorążyczewscy ku pamięci mieszkańców wsi Parośla, gdzie 9 lutego 1943 r. OUN-UPA zamordowała 149 osób, co uznaje się za początek wołyńskiego ludobójstwa. Na tablicy uwiecznione są imiona dwunastu członków rodziny Chorążyczewskich z tej wioski. Najmłodsza z ofiar to Krystyna, roczne dziecko. - To w cudzysłowie wróg narodu ukraińskiego! Bandytom stawia się pomniki, a ich ofiary nie mają nawet grobów - mówił wzruszony S. Chorążyczewski. - Ukraino! Szukaj teraz prawdziwych bohaterów w wojnie z Rosjanami i stawiaj im pomniki! - apelował, nawiązując do wielu pomników stawianych w Ukrainie Stepanowi Banderze, przywódcy OUN-UPA. Drugą tablicę ufundowali Małgorzata Gośniowska-Kola, Czesław Laska i Kazimierz Łatwiński. Poświęcona została pamięci pomordowanych na Wołyniu obywateli polskich narodowości czeskiej.
Jako organizator przemawiał Czesław Laska, prezes Stowarzyszenia Pamięć Polskich Kresów. - Wszyscy doskonale wiemy, w jakiej sytuacji znajdują się teraz Ukraińcy - mówił. - My, Polacy, zarówno nasze władze jaki i społeczeństwo, pokazaliśmy, że w trudnym momencie potrafimy wyciągnąć pomocną dłoń. Robimy to, choć rany i blizny, mimo 80 lat się nie zagoiły i wciąż stanowią ciemną kartę naszych wspólnych relacji. Wspieramy napadniętego sąsiada, ale nie popieramy promowania i upamiętniania katów obywateli II Rzeczypospolitej różnych narodowości, czy ideologów zbrodniczego ruchu ze Stefanem Banderą na czele. Jako potomkowie ofiar musimy dążyć do chrześcijańskiego pochówku naszych krewnych, których bezwzględni oprawcy spod znaku OUN-UPA nie pozwolili i nie pozwalają nam pochować - dodał.
(obraz) |