O duszpasterstwie i życiu w czasie pandemii pisze dla nas ks. Hubert Relich, kapłan naszej diecezji od niedawna posługujący wśród szwajcarskiej Polonii.
Trwa Wielki Tydzień, w sklepach coraz więcej klientów w lateksowych rękawiczkach i maseczkach na twarzy. Obsługa pilnuje, ażeby dokładnie poddać dezynfekcji wózki na zakupy i dłonie. Przed nami Triduum Paschalne, w którym będą uczestniczyć zgodnie ze wskazaniami nieliczni. Zgłaszają się telefonicznie, wybierają jeden z tych szczególnych dni, dając szansę innym w kolejne. W naszej zielonogórsko-gorzowskiej diecezji bardzo w kościołach odprawianych jest w ciągu dnia wiele Mszy św. Tak też, z Bożą pomocą, będzie w tym roku w Marly, bowiem pierwsza mała grupa ma przybyć na godz. 6.00, a później zjawią się kolejne. Będą także Msze św. w Wielkanoc odprawiane w pozostałych, chociaż nie wszystkich placówkach, gdzie gromadzą się Polacy.
Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie zalecenia sanitarne, których tu staramy się przestrzegać – a są one precyzyjne jak przysłowiowy szwajcarski zegarek – sprawią, że nieszczęsny i złą sławą okryty wirus nie będzie się rozprzestrzeniał. O to też każdego dnia się modlimy. Zebrał on już i niestety nadal zbiera żniwo. Kiedy piszę te słowa, słychać aplauz i wyrazy solidarności dla tutejszej służby zdrowia. O godzinie 21.00 ludzie oklaskują, dzwonią, używają gwizdków. Naszych rodaków zachęcamy, by w tym czasie także się modlili o siły dla medyków.